Partner serwisu
20 czerwca 2016

Ile będzie kosztował gazoport?

Kategoria: Zdaniem Szczęśniaka

Wielkie uroczystości otwarcia polskiego terminalu regazyfikacji gazu skroplonego LNG (w skrócie w Polsce nazywanym „gazoportem”, na wzór powstałego w latach 70. Naftoportu), przyjęcie pierwszego gazowca, nazwanie  obiektu imieniem zmarłego prezydenta Lecha Kaczyńskiego - to uroczyste chwile. Wpłyną dwa pierwsze statki, orkiestra będzie grać, politycy będą przemawiać, przecinać wstęgi, wytworzy się podniosły nastrój, będą padały hasła o energetycznej niezależności… wszystko pięknie.

Ile będzie kosztował gazoport?

Tylko kto zapłaci za to rachunek, ile to będzie kosztować? Policzmy.

Urząd Regulacji Energii opublikował 2 czerwca taryfę, według której będą opłacane usługi  Polskiego LNG. Obejmują one wyładunek z gazowca, składowanie w zbiornikach, regazyfikację i podanie gazu do systemu. Koszt usługi składa się z dwóch elementów – opłaty stałej i zmiennej. Część stała to opłata za zamówione przez użytkownika moce („moc umowna”) pomnożone przez czas ich wykorzystania i wyznaczoną przez URE stawkę. Część zmienna to opłata za ilość  gazu otrzymanego w efekcie tego procesu pomnożona tym razem przez opłatę zmienną.

Gdyby więc wykorzystać pełne moce polskiego terminalu (5 miliardów m3 = 55,5 TWh), to opłatę (wg taryfy URE) należałoby wyliczyć wg następującego wzoru:

opłata = [0,0086 zł (za 1 kWh/h za h) * 6,32 GWh (= 570 tys.Nm3/h) * 8760 h w roku] +  [55,5 TWh * 0,0005 zł za kWh]

Gdyby więc gazoport pracował pełną mocą, trzeba byłoby na niego wydać 504 miliony złotych rocznie.

 Jednak gazoport nie będzie pracował pełną parą - jedynym klientem Polskiego LNG jest dzisiaj PGNiG. Kontrakt na wykorzystanie około 2/3 mocy regazyfikacji - 370 tys Nm3/h (4,1 GWh/h) przez 20 lat zawarto po procedurze „open season” w 2010 r. Była to podstawa budowania terminalu, PGNiG zagwarantowało jego powstanie i będzie przy tej taryfie ponosiło koszty mocy, umożliwiających import ponad 3,2 miliarda m3 gazu (36 TWh) rocznie. Gdyby je w pełni wykorzystano za usługę zapłacono by 328 milionów złotych rocznie.

 Jednak URE zastosowało bardzo ciekawy stosunek opłaty stałej do zmiennej. Za utrzymywanie mocy PGNiG zapłaciłoby 310 milionów złotych, a za uzyskany gaz – 18 mln. Z takiej konstrukcji opłat w taryfie URE wynika, że gdyby gazoport tylko stał, nie pracował, kosztowałby PGNiG 95% całości kosztów importu 3,2 miliarda m3 (36 TWh) gazu. Tak ogromna dominacja opłaty stałej mówi nam jedno – ważne jest, że jesteśmy gotowi, nieważne, ile regazyfikujemy. Model bezpieczny dla Polskiego LNG. Model rentierski, można powiedzieć „czy się stoi czy się leży…”

 Pozornym paradoksem tej taryfy jest fakt, że jeżeli ktoś (czytaj PGNiG) zobowiązuje się do długoterminowego dawania zarobku terminalowi, to… płaci dwa razy więcej. Otóż usługi regazyfikacji podzielono na dwie grupy: długoterminowe (co najmniej okres roczny) i krótkoterminowe (okres jednej doby gazowej i dłużej). W taryfie mamy punkt 4.3.2. wyznaczający dwukrotnie niższe stawki tak przy opłacie stałej, jak i zmiennej, dla korzystających z krótkich (nawet jednodniowych) usług gazoportu. Czyli PGNiG będzie płaciło dwa razy więcej niż każdy jego konkurent, który będzie chciał choćby przez jeden dzień skorzystać z tej usługi.

 Jeszcze raz powtórzę: Trudno nie podziwiać tak pięknie skonstruowanego rynku.

ZAMKNIJ X
Strona używa plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. OK, AKCEPTUJĘ