Partner serwisu
16 września 2016

Amerykański chemiczny boom (shale boom)

Kategoria: Zdaniem Szczęśniaka

W latach wielkiego oczekiwania na gaz z polskich łupków, a  nawet na emerytury z niego, wiele się mówiło o inwestycjach w amerykańskim przemyśle chemicznym, napędzanych właśnie przez łupkową rewolucję. I rzeczywiście, te inwestycje rozwijają się w szybkim tempie, jak to w Ameryce – wszystko faluje, gwałtownie rośnie, potem następuje recesja, produkcja spada (jak niedawno w gazie z łupków). Jednak w tym cyklu boom-bust (coś na kształt diabelskiego młyna z parków rozrywki) Ameryka skutecznie rozwijała się i rozwija przez długie dziesięciolecia. 

Amerykański chemiczny boom (shale boom)

Wzrost następuje po spadku. Lata 1999-2009 były trudne, tylko w stanie Luizjana – centrum amerykańskiej chemii - zamknięto 500 przedsiębiorstw, zwolniono 10 tysięcy pracowników. Ta długa i smutna „zima” skończyła się, dzisiaj następuje ożywiony wzrost napędzany budową nowych zakładów.

Dla inwestycji kluczowa jest liczba „siedem”, nie bez powodu uważana przez wielu za szczęśliwą, a z pewnością przez amerykański przemysł chemiczny. Liczba ta jest stosunkiem ceny ropy naftowej (w dolarach za baryłkę) do  gazu ziemnego (w dolarach za milion brytyjskich jednostek termicznych – MBtu). Przesądza on o opłacalności produkcji etylenu z gazu wobec wytwarzania go z ropy naftowej. W 2014 r. - gdy rozkwitał łupkowy cud – współczynnik ten wynosił 25, rok później – 23, dzisiaj jest on na poziomie 15 (3 $/MBtu wobec 45 $/bbl). To wciąż bardzo dobry wskaźnik, nie zagrażający inwestycyjnemu boomowi.

Stosunek ceny ropy do gazu w USA (ACC)

W USA  rozwijają się chemiczne inwestycje,  a centrum ich znajduje się nad Zatoką Meksykańską, w południowej Luizjanie, gdzie nad Missisipi leży 120-kilometrowy „chemiczny korytarz” od Nowego Orleanu do Baton Rouge. Tam ponad 150 zakładów produkcyjnych  korzysta z dobrodziejstw dostępu do surowców, amerykańskiego rynku i kapitału i na dodatek z dostępu do światowego rynku. Są tu wszyscy wielcy światowej chemii, od BASF, przez DowDuPont, Sasol, Total, do Chevron, Exxon Mobil, Shell czy Syngenta.

W tym właśnie regionie agencje rządowe i stanowe wydały ponad 100 pozwoleń na budowę  nowych instalacji naftowych, gazowych i chemicznych. Co ciekawe agencje chroniące środowisko, zajmujące się ochroną klimatu, wydając pozwolenia nie przejmują się faktem, że nowe zakłady przemysłowe dodadzą rocznie do światowej emisji aż 130 milionów ton dwutlenku węgla. To odpowiednik 10 nowych elektrowni na węgiel wielkości Turowa. U nas wywołałoby to protesty i oczywiście blokadę inwestycji przez społeczeństwo obywatelskie martwiące się o globalne ocieplenie.

Amerykańskie inwestycje w chemię związane z  gazem łupkowym (ACC)

Wielkość nowych inwestycji wciąż rośnie. Jeśli 3 lata temu było zgłoszonych 97 projektów wartych 72 miliardy dolarów, tak do dzisiaj zgłoszono 264 projekty, wartości 164 miliardy. Na dodatek z tej liczby już 40% zostało zakończonych lub jest w trakcie budowy. Inwestorzy korzystają z niewiarygodnie taniego w Ameryce kapitału inwestycyjnego, obniżającego znacząco koszty kapitałochłonnych inwestycji chemicznych.

Wśród inwestorów są nie tylko amerykańscy potentaci, ponad 40% projektów tworzą inwestorzy przybywający z zewnątrz. Tani gaz ściąga bowiem nawet najbardziej egzotycznych inwestorów, jak PTT Global Chemical, największa zintegrowana korporacja petrochemiczna z Tajlandii, która inwestuje w Ohio, w bogatym w gaz łupkowy powiecie Belmont County. Obok nich w regionie Appalachów inwestują Royal Dutch Shell (projekt Potter Township) i brazylijska Odebrecht (Parkersburg).

Amerykański sposób na życie to ciągły kołowrót wzrostów i spadków, cykl boom-bust. Więc  inwestorzy w chemię, wkładający w chemię grube miliardy dolarów, widzą jak dzisiaj kurczy się branża gazu łupkowego, która po gwałtownym rozwoju przeżywa okres spadków, zamyka bankrutujące firmy i zwalnia setki tysięcy ludzi. Chemicy, budując  nowe zakłady, tworząc miejsca pracy już dzisiaj kalkulują, co będzie, gdy nasilone inwestycje spowodują takie samo zjawisko w produkcji etylenu. Ilość kapitału  na rynku, i to niewiarygodnie taniego, jest tak duża, że podejmują to ryzyko i ścigają się, żeby chwycić jeszcze koniunkturę.

ZAMKNIJ X
Strona używa plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. OK, AKCEPTUJĘ