Partner serwisu
Tylko u nas
09 września 2024

Zdaniem Szczęśniaka: Norweskie technologie wodorowe

Kategoria: Aktualności

Norwegia to naturalny lider wodorowy Europy. Podstawa to warunki geograficzne, czyli pierwszy czynnik gospodarczy (ziemia) i jej potęga finansowa, czyli czynnik drugi - kapitał. Domknijmy tę trójcę trzecim elementem - pracą. A dokładnie norweskimi technologiami, które są tej pracy efektem.

Zdaniem Szczęśniaka: Norweskie technologie wodorowe

Norwegia jest wodorowym liderem technologicznym już od ponad 100 lat, gdy zbudowano tam system hydroenergetyczny i zainstalowano pierwszy elektrolizer. Ten przemysł już tam od dawna jest, pracuje, rozwija i doskonali technologie, będące już na dziewiątce TRL (poziomie gotowości technologicznej). W slangu komercjalizacji nowych technologii oznacza to, że produkt jest na rynku, nie trzeba go dopiero tworzyć od zera, jak to oferuje się nam, wrzucając europejskie pieniądze na badania i rozwój.

Ot, choćby taki Nel ASA, wiodący globalny producent elektrolizerów, który zajmuje się nimi już przez stulecie. Zaczęli w 1927, a w 1940 zaczęli produkować wodór w elektrowni wodnej Rjukan, zbudowanej w 1907 roku. Wtedy postawili tam pierwszy hydrolizer dla Norsk Hydro, mogący wytwarzać 30 tys. m3 wodoru w godzinę. Już wtedy produkowali "zielony wodór", a z niego - zielone nawozy. Dzisiaj mają ponad 3500 pracujących instalacji, technologia cieszy się szacunkiem ze względu na niezawodność, oszczędność energii.

Doskonalą je i budują coraz potężniejsze - w 2022 r. zaczęto budować 200-megawatowy elektrolizer. Do tego dołączają cały ciąg technologiczny - systemy tankowania wodoru (zakup H2 Logic), czy elektrolizery PEM (akwizycja Proton OnSite, lidera ich konstrukcji). Mają portfel zamówień od takich potentatów jak Nikola, Everfuel, Iberdrola czy Iwatani, budują stacje wodorowe w Korei, postawili nową fabrykę stacji tankowania wodorem. Taka działalność wymaga ogromnych nakładów kapitałowych także po to, by przez wiele lat wytrzymać straty, coraz większe z roku na rok, w miarę wzrostu skali działania. Ale przecież ten model to już dzisiaj ABC komercjalizacji przełomowych technologii, pamiętamy Teslę, po ilu latach wyszła ze strat?

Jest też HydrogenPro, niedawno powstały, specjalizujący się w produkcji urządzeń do wytwarzania wodoru. Wysokociśnieniowe elektrolizery firmy mają bardzo wysoką wydajność energetyczną, a to się dzisiaj liczy.

Norwedzy mają też dużych dostawców zbiorników, rozwiązań transportowych czy infrastrukturalnych dla wodoru, także mobilnych. Na przykład Hexagon Purus, specjalizujący się w infrastrukturze wodorowej dla systemów dystrybucji czy układach zasilania wodorem w ciężarówkach i autobusach. Firma niedawno zaczęła tę działalność, ale ma już w portfelu odbiorców jak Daimler, Air Liquide, Linde czy polsko-hiszpańskiego Solarisa. Rozwija się w Niemczech, Stanach, Kanadzie.

Od 2006 roku działa Umoe Advanced Composites - specjalista od zbiorników z włókien szklanych czwartej generacji, które nie potrzebują metalowej konstrukcji, całe ciśnienie (i to znacznie wyższe) przejmuje włókno szklane, wzmocnione poliamidem lub polietylenem. Zbiorniki są dużo lżejsze, dużo bardziej wytrzymałe... i oczywiście dużo droższe. Za to znakomicie nadają się do magazynowania wodoru.

Norwegia ma też bazę przemysłową, umożliwiającą zbudowanie w kraju całego łańcucha wodorowej wartości.  Norweskie koncerny mają tak wysokie oczekiwania jakościowe, że żaden inny producent (poza norweskimi) nie może ich spełnić. Wiadomo, bezpieczeństwo ponad wszystko... itd. Dzięki temu Norwedzy stworzyli cały ekosystem dostawców elektrolizerów i wyposażenia, którzy dostarczają produkty, choć z zyskami jeszcze niewesoło. Ale wspólnie ciągną na coraz wyższy poziom. Producenci energii w nadziei, że Europa na poważnie mówi, że będzie "zielony wodór"  kupować, a dostawcy sprzętu w nadziei na zwiększenie skali  produkcji.  Przy podpisywaniu kontraktów krajowych firm technologicznych z krajowymi koncernami mówi się oficjalnie: chodzi o "zbudowanie łańcucha wartości zielonego wodoru w Norwegii". Te właśnie słowa padają, gdy Nel ASA nawiązuje współpracę ze Statkraft, największym europejskim producentem zielonej energii (oczywiście energii wodnej).

I na koniec - Norwedzy mają jeszcze jeden zestaw kompetencji, który przydaje się przy wodorze. Zdziwicie się - to wydobycie ropy naftowej. W jaki sposób? Jedną ze ścieżek rozwoju produkcji wodoru jest użycie do jego produkcji tak jak gazu ziemnego, jednak stosując CCS, czyli podziemnego składowania dwutlenku węgla. To byłby "niebieski" wodór, no... może nie ideał, ale też (prawie) bez emisji. Dlatego metan (z własnych złóż) posłuży jako wsad do reformingu parowego, a powstały CO2 zostanie skompresowany (albo skroplony), przewieziony gazowcami i wtłoczony w morskie złoża węglowodorów. Zyskiem jest też dodatkowe wydobycie ropy i gazu. Nafciarze znają te techniki, stosują wtłaczanie CO2 jako jedną z metod wtórnego pobudzania złoża. Jak widać, te niszczące planetę węglowodory i kompetencje na nich zbudowane, torują drogę gospodarce do nowej, na razie jedynie zaplanowanej (by nie rzec złośliwie: wydumanej), branży wodorowej.

Więc trudno się dziwić, że Norwedzy pieją, jaki to "hydrogen is great!". Prawda? Same zalety... dla nich - oczywiście. Norwedzy mają przecież naturalne przewagi konkurencyjne i zbudowali swój własny potencjał produkcji zielonego wodoru. Unijna polityka to wiatr w ich żagle. Za to inni będą mieli pod wiatr i pod górkę.

fot. 123rf
Strona używa plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. OK, AKCEPTUJĘ