Europejska chemia w dryfie
Europejska chemia już nie jest największym graczem w globalnej przemysłowej konkurencji. Jest co prawda z produkcją wartą 551 miliardów euro większa od całej Północnej Ameryki (liczonej jako NAFTA = USA + Kanada + Meksyk), której produkcja ma wartość 528 mld euro, ale nawet one łącznie ustępują już dzisiaj Chinom, których wartość produkcji osiągnęła 1,111 biliona euro.

Jeśli bierzemy pod uwagę tylko państwa, to po przewodzących stawce Chińczykach drugie miejsce zajmuje USA z 468 mld euro produkcji, a potem są dopiero Niemcy (147 mld). Francuzi – kolejna europejska potęga chemiczna – z 79 mld euro produkcji zajmuje dopiero 7. miejsce, wyprzedzona przez Japonię, Koreę i Brazylię. Chiny zdominowały światową chemię w błyskawicznym tempie. Jeszcze w 2004 miały tylko 9,3% rynku, dzisiaj to już jest 34,4%. W ciągu 10 lat zajęły jedną czwartą światowego rynku, a raczej stworzyły zupełnie nowy rynek. Niezwykle szybki rozwój. W tym samym czasie Unia, która 10 lat temu zajmowała 31% rynku – spadła do 17% – tracąc aż 14% udziałów w rynku światowym.
To sytuacja na dzisiaj, ale aż strach pomyśleć, co będzie, jeśli Chińczycy zrealizują swoje ambitne plany. Komunistyczna Partia Chin w swojej 13. pięciolatce chce podnieść przemysł chemiczny na kolejny etap rozwoju. Ze strategii „podążania za liderem” przejść do strategii „przejąć pozycję lidera”, a zamiast być „wielkim krajem” zostać „wielkim mocarstwem” w przemyśle chemicznym, liderem innowacyjności i eksportu na światowe rynki.
Europejski rynek zmienił się przez te 10 lat bardzo mocno, integrując się wewnątrz Unii. Jeśli w 2004 r. producenci sprzedawali na swoich rynkach krajowych 42% całkowitej sprzedaży, to 10 lat później już tylko 26%. Ten fragment produkcji zmalał ze 190 do 141 miliardów euro. Ogromnie urósł natomiast wewnętrzny eksport w ramach Unii – 10 lat temu wynosił 39%, a teraz to już prawie połowa produkcji (49%) jest sprzedawana przez europejskich producentów na innych rynkach Unii. Wartościowo ta część wzrosła o 100 miliardów euro.
Wzrosła także rola eksportu poza Europę, 10 lat temu było to 19%, dzisiaj już 25%, a wzrost wartościowy wynosi 52 miliardy euro. Chemia to europejski przemysł eksportowy, jednak jego konkurencyjność maleje w ostatnich latach. Zarówno liczona udziałem w światowej wymianie, jak i udziałem krajowej produkcji na europejskim rynku. To bardzo dochodowa gałąź przemysłu dla Europy – dodatni bilans handlowy w 2014 r. wyniósł 43,5 miliardów euro – niewiele mniej niż w rekordowym 2013 roku (48 mld).
Największym rynkiem eksportowym dla europejskiego przemysłu chemicznego są Stany Zjednoczone – aż 20% wymiany międzynarodowej. Kilku odbiorców zajmuje poniżej 10% udziału w eksporcie – jak Chiny (9%), Rosja (8%) i… uwaga! … maleńka Szwajcaria, która importuje 8% eksportu Unii - ilości podobne do wielkich Chin czy Rosji.
Spadający udział europejskiej chemii to poważny problem. To piąty przemysł w Unii – 7% produkcji. Problem w tym, że udział przemysłu w gospodarce Unii maleje, dzisiaj wynosi zaledwie 15% i nic nie wskazuje (a szczególnie spadające inwestycje przemysłowe) na to, żeby ambitny cel Unii Europejskie „reindustrializacji” Europy, miał jakiekolwiek szanse powodzenia. A przypomnijmy – zakłada on osiągnięcie 20% udziału przemysłu w PKB. Przemysł, a w nim chemia, jest kluczowym elementem całego łańcucha wartości gospodarki, opartej na sile produkcji i technologii. Konstrukcja ta może się załamać, gdy zabraknie fundamentu.
- - -
źródło: CEFIC „The European Chemical Industry Facts & Figures 2016”
Czytaj część drugą.