Partner serwisu

Moda na shale oil

Kategoria: Paliwa

Ropa ze skał łupkowych (shale oil) była bohaterem 2013 roku. Wzrost jej produkcji w Stanach był niewiarygodny – w ciągu 2 lat produkcja zwiększyła się o 100 milionów ton (czyli 4-krotnie więcej niż zużywa Polska).

Moda na shale oil

Nadmiar amerykańskiej ropy na rynku spowodował poważne zachwiania w cenach ropy, jednak jedynie na skalę amerykańską. Pomimo budowania połączeń rurociągowych wewnątrz kraju, gdzie wydobywa się coraz więcej ropy z łupków, dyferencjał (ang. spread), czyli różnica między amerykańską ropą WTI a europejską mieszanką Brent utrzymuje się nadal – różnica ta wynosiła na baryłce prawie 11 dolarów (w 2012 było to 17,6$). Co prawda w nieco niższym wymiarze niż rok wcześniej, to jednak dla polskich i europejskich rafinerii miało to kluczowe znaczenie. Jak widać na wykresie nr 1 (rys. 1) spread zbliżał się latem do zera (właśnie wtedy rozbudowano połączenie z oceanem magazynów w Cushing, gdzie kwotuje się ropę), jednak jasno niebieska linia pokazuje, że spread wyrósł do prawie 20 dolarów.

RYS. 1 Rozkład różnicy między amerykańską ropą WTI a europejską mieszanką Brent

 

Zagrać tu mogły dwa podstawowe czynniki: ochrona amerykańskiego rynku i inwestorzy finansowi. USA od 1973 roku – światowego kryzysu naftowego – ustanowiły zakaz eksportu ropy ze względów bezpieczeństwa energetycznego. Do dzisiaj on działa i w sytuacji nagłego wzrostu wydobycia wewnątrz kraju – ceny ropy w Ameryce są znacznie niższe niż na wybrzeżu, gdzie panują ceny światowe. Drugi czynnik to narastająca obecność graczy finansowych na rynkach naftowych, co widać po zwiększaniu się obrotów instrumentami finansowymi, tzw. papierowymi baryłkami. Znacznie szybciej rośnie ono w Londynie, potężnym centrum finansowym, niż w Nowym Jorku. Taki napływ pieniądza także na rynku ropy, jak na każdej giełdzie, wywołuje znaczące wzrosty notowań. Różnicy ponad 10 dolarów nie da się bowiem wyjaśnić kosztami transportu, które między Ameryką a Europą wynoszą około dolara na baryłce. Dzisiaj europejskie rafinerie płacą znacznie drożej za ropę niż ich amerykańscy koledzy, z którymi muszą konkurować na swoim rynku produktów. I ten czynnik właśnie – tania amerykańska ropa – jest głównym powodem kłopotów europejskich i polskich rafinerii.

 

Więcej przeczytacie Państwo w numerze 1/2014 magazynu "Chemia Przemysłowa"

ZAMKNIJ X
Strona używa plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. OK, AKCEPTUJĘ