Czy bezpieczeństwo to czysty zysk?
Czy bezpieczeństwo to czysty zysk? – na to pytanie odpowiedzą między innymi uczestnicy panelu dyskusyjnego, podczas konferencji w Puławach. To samo pytanie zadaliśmy prof. Kazimierzowi Lebeckiemu, moderatorowi debaty.
Czy bezpieczeństwo to czysty zysk?
Trevor Kletz – pionier i twórca bezpieczeństwa procesowego pisał : „Uważacie, że bezpieczeństwo jest kosztowne? To zobaczycie ile będzie was kosztował wypadek”. O tym, że miał rację przekonał się boleśnie zarząd i akcjonariusze British Petroleum po katastrofie platformy Deep Water Horizon. Bezpieczeństwo instalacji, całego zakładu, pracowników, podlega prawu państwowemu i w równym stopniu prawom ekonomii. Przedsiębiorstwa tworzy się po to aby tworzyły wartość dodaną, nie mogą one generować strat. A wypadek, tym bardziej katastrofa to straty.
Odpowiedź na tytułowe pytane tkwi w definicji bezpieczeństwa: „Bezpieczeństwo to brak nieakceptowalnego ryzyka” . Trzeba więc określić zakresy nieakceptowalnego ryzyka – nie jest to łatwe, ale możliwe. Są tu elementy Teorii Gier – znalezienia punktu równowagi Nasha w wydatkach na bezpieczeństwo – gdy ich zwiększanie nie poprawia bezpieczeństwa, a obniżenie może mieć skutki fatalne. Ale trzeba uwzględnić fakt ze punkt Nasha nie jest stały. W jego bieżącej lokalizacji pomocna jest zasada ALARP oceny ryzyka, czyli racjonalne stosowanie zabezpieczeń technicznych i organizacyjnych. A oznacza stały wysiłek – prace nad techniką i nad pracownikami czyli tworzenie kultury bezpieczeństwa.
Co się zmieniło w ciągu minionych 20 lat w dziedzinie bezpieczeństwa w przemyśle? Lapidarna odpowiedź na „pierwszy rzut oka” jest prosta – zmieniło się wszystko tak jak zmieniła się produkcja i jej wytwarzanie, zmieniły się zabezpieczenia techniczne. Ale w tym tempie nie zmieniali się ludzie.
Czy bezpieczeństwo to czysty zysk? Zdecydowanie tak, inaczej być nie może, bo wrócimy do pierwotnego pytania Trevora Kletza.