Chemia jest silnie uzależniona od surowców – branża potrzebuje milionów ton różnego rodzaju chemikaliów, węgla czy gazu. Część z nich wykorzystuje się jako surowiec do produkcji, część służy jako paliwo niezbędne do wytworzenia ciepła czy energii. W tej grupie bez wątpienia najistotniejszy jest gaz ziemny, którego największym odbiorcą w Polsce jest właśnie przemysł chemiczny. Zakłady chemiczne zużywają rocznie miliardy metrów sześciennych gazu. Bardzo często bywa tak, że ponad połowa kosztów generowanych w firmach związana jest właśnie z błękitnym paliwem. Niestety mimo i tak już dużych wydatków surowcowych, branżę czeka podwyżka cen gazu. Z końcem września PGNiG ogłosiło, że od 1 października ceny wzrosną o 6,4%. Użytkownicy kuchenek gazowych miesięcznie zapłacą średnio o 60 gr netto więcej, a osoby ogrzewające domy gazem – o 11 zł – poinformowała PAP rzeczniczka Urzędu Regulacji Energetyki Agnieszka Głośniewska.
A jakie znaczenie ma podwyżka dla przemysłu? Tu wzrost cen paliwa oznacza zwiększenie kosztów produkcji nawet o kilkadziesiąt milionów złotych. To wiele, zwłaszcza dla wytwórców nawozów, takich jak: ZAK SA, ZCh Police SA czy też ZA Puławy SA. Nic więc dziwnego w tym, że spółki chemiczne poszukują alternatywy. Zarówno kędzierzyńskie zakłady azotowe, jak i puławskie pracują nad uzyskaniem gazu z procesu zgazowania węgla. Spółki planują odrębne projekty. Każdy z nich jest kosztowny i wręcz niemożliwy do sfinansowania tylko z własnych środków. Pozostało jedynie oczekiwanie na środki finansowe pochodzące z unijnego budżetu oraz wieści związane z wyczekiwaną budową polskiego gazoportu.

Temat numeru 5/2010

Rozmowa

Nafta

Prawo

Chemia

Technologie

Woda i ścieki

Bezpieczeństwo

Odpady

Utrzymanie ruchu