Bałtyk jak Zatoka Perska? Budowa infrastruktury energetycznej musi uwzględniać ryzyko wybuchu wojny
Budowa infrastruktury energetycznej musi uwzględniać ryzyko wybuchu wojny. Z tego powodu z wielkim niepokojem obserwuję zabiegi PGNiG oraz Lotosu dotyczące projektu budowy pływającego terminala LNG w Gdańsku – pisze dr Krzysztof Księżopolski

Po pierwsze, jego lokalizacja jest zbyt bliska obwodowi kaliningradzkiemu, w linii prostej odległość między Kaliningradem, a Gdańskiem wynosi 119 kilometrów, do Mechelinek kilka kilometrów dalej. Rakieta Iskander potrzebuje na pokonanie tej odległości około 47 sekund. Z kolei czas reakcji systemu Patriot, który umożliwiłby ewentualną neutralizację takiego obiektu wynosi 90 sekund. Oznacza to, iż nawet posiadając w przyszłości system obrony Patriot Polska ma poważne problemy, aby zneutralizować taki atak na tak zlokalizowany obiekt infrastrukturalny. Szkody wyrządzone przez atak na pływający terminal byłyby duże w przypadku lokalizacji w Porcie Północnym ponieważ jest on zlokalizowany 3 kilometry od Nowego Portu oraz 7 kilometrów od posągu Neptuna na gdańskiej starówce. Z kolei lokalizacja terminalu 7 km od miejscowości Mechelinki jest pozbawiona niebezpieczeństwa szkód dla miasta Gdańsk, lecz z powodów środowiskowych jest wielce kontrowersyjna. Z punktu widzenia ochrony przed atakami ze strony Rosji obie lokalizacje są bardzo trudne i kosztowne do obrony.
Po drugie, możliwości zakłócenia dostaw przez Morze Bałtyckie przez Rosje ulegają zwiększeniu, czego dobitnym przykładem jest silna militaryzacja obwodu kaliningradzkiego wzmacniana przez wprowadzenie dwóch nowych rosyjskich korwet typu Bujan-M na Bałtyk.
Cały artykuł można przeczytać na energetyka24.com
fot.: polskielng.pl