Zdaniem Szczęśniaka: Kompas wskazuje na start-upy
Unijny Kompas, nadzieja na odbudowę przemysłu i globalną konkurencyjność Starego Kontynentu, wskazuje trzy cele, rekomendowane przez Draghi’ego: „innowacje, dekarbonizację i bezpieczeństwo”.

Zajmijmy się pierwszym, w którym Komisja przyznaje, że „fundamentalnym powodem [zapóźnienia technologicznego] jest brak innowacji”. Że co? Omal się nie zakrztusiłem. Tyle lat zapewniano nas, jacy to bardzo innowacyjni jesteśmy, a tu masz - w oficjalnym dokumencie Komisji czytam, że „Europa nie potrafi przekształcić nowych idei w technologie rynkowe i zastosować ich w przemyśle”.
Komisja zapowiada więc, że będzie nadrabiała zaniedbania poprzednich lat. Ot choćby, będziemy promować start-upy. I znowu, tyle hałasu wokół nich przez lata było, a dzisiaj okazuje się, że w tym mechanizmie kreowania nowych technologii, jesteśmy totalnie zapóźnieni.
Start-upy to format poszukiwania modelu biznesowego, umożliwiającego wejście na rynek pomysłów, technologii, które rodzą się poza strukturami globalnych korporacji. Bo nie łudźmy się – głównym źródłem wynalazków, patentów, technologii i ich wdrożeń są właśnie one. Czy to informatyczne (ICT) jak w Ameryce, czy samochodowe, jak w Europie. Ich brak w Polsce jest główną przyczyną naszego zapóźnienia. A przecież wiele wartościowych pomysłów rodzi się na zewnątrz tego systemu – na uczelniach, w instytutach, małych firmach, w głowach pomysłowych Dobromirów (*).
Żeby się te diamenty nie marnowały, Amerykanie wymyślili format biznesowy dla tego zasobu ludzkiej pomysłowości, doprowadzający najlepsze pomysły i wynalazki do końcowego użytkownika. Europa w tym temacie przysnęła na kilka dziesięcioleci, nie zabierając się na pociąg do Silicon Valley, który ruszył w latach 70-tych ubiegłego wieku. W badaniach podstawowych, nawet w ilości patentów – jesteśmy silni, idziemy na równi z Ameryką i Chinami. A tylko jedna trzecia z nich idzie do komercjalizacji. I to robi różnicę.
Przez to w Europie start-upów, wdrażających przełomowe technologie – jak na lekarstwo. Nie mówiąc już o jednorożcach, czyli tych, które osiągnęły wartość miliarda dolarów (dla porównania – to kapitalizacja giełdowa Energi, gdy największa polska firma ma kapitalizację ~20 miliardów dolarów).
Czemu się dziwić, jeśli nie ma europejskich korporacji, mających globalny zasięg i chętnych do zaryzykowania. Nie ma też drapieżnego kapitału, który raczej ucieka z Europy, a za nim dają drapaka na drugą stronę Atlantyku ciekawe pomysły i start-upy. Powód? Chcą znaleźć finansowanie z grubych portfeli amerykańskich inwestorów. Jeśli popatrzeć globalnie na kapitał wysokiego ryzyka (venture capital), wyspecjalizowany w wyszukiwaniu i komercjalizowaniu nowych technologii, to to zaledwie 5 procent takich inwestycji jest w Europie, gdy 52% w USA, a 40% w Chinach. To naprawdę przepaść, już nie tylko wobec Ameryki.
Gdy Bruksela zaczęła raczkować w temacie start-upów około 2010 roku, chwaliła się przykładami europejskiego sukcesu: fiński Skype czy szwedzki Spotify. Jednak oba przykłady ilustrują raczej słabości europejskiej innowacyjności. Skype został w 2011 r. wykupiony przez Microsoft, a dzisiaj ma być wycofany i zastąpią go Teamsy. (Prawda jaki ładny przykład akwizycji dla przejęcia technologii i rynku?) Spotify z kolei musiał szukać kapitału najpierw na giełdzie londyńskiej, a w końcu na nowojorskiej.
Europa ma bardzo niewydajną strukturę rynków finansowych, nie ma efektywnego systemu przekształcającego oszczędności w kapitał inwestycyjny. A pracowity i konkurencyjny Stary Kontynent, przez wiele dziesięcioleci globalny lider eksportu, co roku ma prywatne oszczędności rzędu 1400 miliardów euro, gdy w USA odkładają jedynie 800 mld.
Dlatego Komisja przedstawi strategię rozwoju - Start-up and Scale-up Strategy. Jednak Unia, która dotychczas nie potrafiła znaleźć odpowiedzi na to wyzwanie, próbuje zastępować braki prywatnego kapitału - publicznymi dotacjami. I zapowiedzi nowych działań idą dokładnie w tym samym kierunku. To samobójcza strategia, degradująca przez swoją biurokrację, zniechęcająca i wypychająca najlepszych za ocean. W postaci wręcz karykaturalnej mamy z tym przecież do czynienia w Polsce.
-----
(*) autor dawno, dawno temu oglądał na dobranoc rysunkowe filmy „Pomysłowy Dobromir”, które stały się dla niego wzorcem pomysłowości, dzisiaj zwanej innowacyjnością, czyli wymyślania nowych sposobów radzenia sobie z problemami technicznymi.