Zdaniem Szczęśniaka: Deelektryfikacja Europy
To, że Europa kurczy się energetycznie, to Czytelnicy moich tekstów doskonale wiedzą. Ale co zadziwiające, Unia Europejska szybko zmniejsza także zużycie energii elektrycznej. To zadziwiające, gdyż ten nośnik jest kluczowy dla strategicznego procesu transformacji energetycznej. Co przyczynia się do deelektryfikacji Europy?

Dwa lata temu pisałem, że Europa własnymi dyrektywami zmusiła się do energetycznej anoreksji, argumentując to walką ze zmianami klimatu. Wydawało mi się jednak w naiwności mojej, że jeden rodzaj energii jest z tej głodówki wykluczony. Elektryczność. Najnowocześniejsza forma energii, która zresztą cieszy się mirem u promotorów Wielkiej Transformacji. Jest wskaźnikiem unowocześniania przemysłu, zwiększania udziału źródeł odnawialnych. A przecież w tym procesie, mimo spadku zużycia energii ogółem, według wszelkich scenariuszy zużycie elektryczności miało ROSNĄĆ! A w Unii – SPADA! Co się dzieje?
grafika Autora, dane: Eurostat
W latach 90-tych ubiegłego i jeszcze na początku XXI wieku Unia Europejska zwiększała zużycie energii elektrycznej, roczny wzrost był przyzwoity i wynosił 1,5%. Jednak od globalnego kryzysu 2008 roku (ta data się powtarza jako początek wielu negatywnych zjawisk europejskich) zaczął się odczuwalny trend spadkowy. Unia zaczęła zużywać znacznie mniej prądu, roczny spadek wynosił o 0,6%. W ostatnich latach spadek konsumpcji pogłębił się do trzech procent rocznie tak w 2022 jak i 2023. Widać ten proces na powyższym wykresie.
Przy wskazywaniu na zmniejszanie popytu energii, zwykle zwolennicy transformacji podnoszą argument, że to na skutek oszczędności energii, zwiększania efektywności jej zużycia itd. Oczywiście, po części jest to racja, jednak tylko w niewielkiej części. Jest i drugie, znacznie poważniejsze wyjaśnienie – zmiany strukturalne, to znaczy emigracja przemysłu ciężkiego, wymagającego poważnego wsadu energii.
Proces zmniejszania potrzeb energetycznych Unii ruszył wraz z początkiem polityki klimatycznej. Obciążanie energii kosztami, zarówno nowych źródeł OZE, nałożonymi podatkami i opłatami klimatycznymi – przyniosło efekty. „Cena czyni cuda” jak mówi pewna reklama, a już wysokie ceny z pewnością doprowadzają do tego, że rezygnujemy (na ile możemy) z tego dobra. Albo rozglądamy się, gdzie można je nabyć po niższej cenie.
I tak właśnie robi przemysł w Unii - on jest główną przyczyną procesu deelektryfikacji. Zużywa dokładnie jedną czwartą całości energii finalnej, i jest trzecim konsumentem energii po transporcie (ropa naftowa) – 31% i gospodarstwach domowych – 27%. Liderami zużycia jest chemia i petrochemia. I to przemysł odpowiada za redukcję potrzeb elektroenergetycznych naszego kontynentu. Poniższy wykres próbuje zilustrować ten proces.
grafika Autora, dane: Eurostat
Jeśli przyjrzeć się dynamice ostatnich dziesięcioleci, to widać charakterystyczną zmianę trendu pod koniec pierwszego dziesięciolecia XXI wieku. Od 1990 roku przemysł szedł w trendzie oszczędności energii (i zamykania działalności, jak choćby przemysł ciężki w Polsce), ograniczając zużycie jej ogólne o 11% (z 13 do 11,5 tysięcy Peta Jouli). W tamtym okresie zapotrzebowanie na energię elektryczną jeszcze rosło – łącznie o 14%. Jednak przed 2010 rokiem trend się odwrócił i znacząco (o 14%) zmniejszyło się zużycie elektryczności. Podobnie zresztą, jak i gazu ziemnego – aż o 21 procent. Obydwa źródła należą do źródeł preferowanych w Transformacji, i z obydwu europejski przemysł rezygnuje. Przy czym ogólne zużycie spada nadal, szczególnie zaś mocno paliw stałych (węgiel), na które zapotrzebowanie przez te ponad 30 lat ograniczono o 75%.
Przeciwko tezie o efektywności energetycznej jako podstawowej przyczynie tego tego trendu świadczą dane na temat produkcji przemysłowej, szczególnie porównanie jej dzisiejszego wolumenu i przedkryzysowego roku 2007. O ile produkcja przemysłowa Chin przez te ostatnie 18 lat wzrosła o 275%, Indii o 94%, a Rosja o 46%, o tyle kraje Europy i Zachodu znacząco zmniejszyły swoje wolumeny produkcji - Włochy o 23%, Japonia o 21%, Francja o 13%, Niemcy i Wielka Brytania – o 9%. Przy tak potężnych geograficznych przesunięciach ośrodków produkcji, trudno się dziwić spadkom zużycia energii, także elektrycznej. Przestajemy być fabryką świata, więc energii i prądu do produkcji zużywamy coraz mniej.
Zmniejszaniu zużycia energii elektrycznej, głównie spowodowanej degradacją przemysłu ciężkiego, towarzyszy też inne ciekawe zjawisko. Otóż udział tej energii nie zwiększa udziału w ogólnym bilansie energetycznym. A powinien. Przyjrzymy się temu procesowi wkrótce.