Partner serwisu
17 sierpnia 2015

Blackout? Nie straszcie...

Kategoria: Zdaniem Szczęśniaka

Kryzys trwał ponad rok, dotknął w szczytowej fazie 1,5 miliona mieszkańców, którzy ponieśli ogromne koszty, straciły na tym również wielkie firmy energetyczne jak i przedsiębiorstwa - odbiorcy energii. Zapłacono 40 miliardów dolarów za energię ponad historycznie średnie ceny (w 1998 r wydano na energię 7 miliardów $).  Dopłacili także podatnicy, żeby ratować przedsiębiorstwa, bez których Kalifornia by nie istniała. Zyskali zaś dostawcy spoza granic stanu i gracze na giełdzie energii, która zresztą na koniec zbankrutowała. Upadł także  największy dostawca mediów w USA Pacific Gas and Electric (PG&E) - przedsiębiorstwo z ogromną historią i infrastrukturą energetyczną.

Na kryzysie ogromne pieniądze zarobili traderzy, zarabiają oni bowiem na wahaniach cen, im większe skoki, tym większe możliwości zysków. Jednak takie wahania są śmiertelnym wrogiem fizycznego bilansowania podaży i popytu, przeprowadzanego w sterowniach operatorów. 

Kryzys bezpośrednio został spowodowany zablokowaniem głównych linii przesyłu przez graczy z Enronu. Operator, aby przesłać energię, której brakowało na północy stanu, musiał odkupić moce przesyłowe, zanim operacja doszła do skutku, kryzys już wybuchł. Po latach zmuszono Enron do ujawnienia korespondencji i nagrań, z których wynikało jednoznacznie, że to agresywne strategie gry na giełdzie (pod uroczymi nazwami "Gwiazda śmierci", "Rykoszet" czy „Tłuścioch") nakręcały kryzys dostaw. Gracze wykorzystali skomplikowany system, a podkręcanie strachu przed przerwami w dostawach popchnęło dużych odbiorców do zakontraktowania  się na ponad miliard dolarów po bardzo wysokich cenach.

O skali spekulacji świadczy fakt, że po latach, w 2013 roku, stan Kalifornia po ugodzie otrzymał 750 milionów dolarów odszkodowania (a wielkość roszczeń wynosiła 3,2 miliarda) od kanadyjskiej firmy Powerex, która grała na rynku kalifornijskim, eksportowała energię do Kanady, by potem ją odsprzedać z powrotem po niewiarygodnie wysokich cenach (schemat „rykoszet”). Amerykanie łatwo nie odpuszczają w takich przypadkach, Federalna Agencja Energii podjęła 60 spraw sądowych przeciwko firmom traderskim, zamieszanym w kalifornijskie igraszki. Podobnie, jak pamiętamy, było z BP (czyt. "Bardzo dochodowa katastrofa")

Jak na ironię losu wygląda fakt, że największe z miast, Los Angeles, nie zostało dotknięte kryzysem, gdyż będące własnością rządowa publiczne spółki dostarczające media, były wyjęte spod liberalizacji i działały na zasadzie kontraktów długoterminowych, co uratowało cały aglomerację przed blackoutem.

ZAMKNIJ X
Strona używa plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. OK, AKCEPTUJĘ