Partner serwisu
Tylko u nas
03 stycznia 2025

Zdaniem Szczęśniaka: Nowy Rok, czyli koniec ukraińskiego tranzytu

Kategoria: Aktualności

W Nowy Rok o godzinie 6.00 gaz z Rosji przez Ukrainę przestał płynąć. Z bilansu gazowego Europy wypadło 15 miliardów m3 gazu ziemnego rocznie, prawie 5% jej (ciągle malejącego) zapotrzebowania. Rosja straciła około połowy eksportu rurociągami do Europy oraz między 5 a 7 miliardów dolarów dochodów[ w zależności, jak ułożą się ceny (340 - 500 $/1000m3)]. 

Zdaniem Szczęśniaka: Nowy Rok, czyli koniec ukraińskiego tranzytu

Z czterech kanałów połączeń gazowych między Rosją a Europą po kolei zamykały się: 27 kwietnia 2022 roku polska nitka Jamału, 26 września tegoż roku – wysadzony Nord Stream, i właśnie teraz – nitka ukraińska. Obecnie działa jedynie Turecki Potok, przez który część gazu zasila południowo-wschodnią Europę.

W ten sposób przestał funkcjonować wielki system przesyłowy, łączący lądem Europę i Rosję, powstały w dużej części jeszcze w czasach Związku Radzieckiego. Z systemu, który dostarczał w szczycie rozwoju 201 miliardów m3 gazu (2018 rok) pozostały marne resztki. Fizycznie jeszcze istnieje, ale może niedługo zostać zniszczony także fizycznie. Jest nieprzydatny, a tam już od trzech lat toczy się okrutna wojna.

I właśnie tutaj leży główne niebezpieczeństwo dla Europy. I to nie tylko na najbliższe zimowe miesiąca. Już przed tym wydarzeniem niepewność co do losów ukraińskiego tranzytu zachęciła inwestorów do spekulacji. Ceny gazu na giełdach w Sylwestra osiągnęły najwyższy poziom od kryzysu roku 2022, w ciągu roku notowania futures na ICE wzrosły z 36,5 euro/MWh do 48,9 € (+34%). W Warszawie TGEgasDA osiągnął 226 zł/MWh, choć nie było to tegoroczny rekord.

Brak tych 15 miliardów m3 gazu (3/4 zużycia gazu w Polsce [20,1 mld m3 w 2023 r.]) uderzy właśnie w nasz region. Wcześniej byliśmy pierwsi w kolejności zaopatrzenia z Rosji i zyskiwaliśmy też na tranzycie. Teraz będziemy ostatni w kolejce i trzeba będzie za to dużo płacić.

Najtrudniejszą sytuację ma Mołdawia i Naddniestrze, gdzie od Nowego Roku odłączono wszystkim ogrzewanie i ciepłą wodę ze względu na brak gazu. Ciepło dostarczane jest jedynie do szpitali i innych podobnych instytucji.

W niewiele lepszej znalazła się Słowacja, która do ostatniej chwili walczyła o utrzymanie tranzytu. Nic dziwnego, traci przez to ogromne pieniądze za przesył rurociągami przez swoje terytorium. W czasie słowacko - ukraińskich negocjacji w Brukseli, doszło do poważnego spięcia między premierem Fico, a prezydentem Zełenskim. Gdy ten ostatni twardo zadeklarował, że od 2025 roku rosyjski gaz nie będzie płynął przez Ukrainę, Robert Fico stwierdził, że Słowacja straci wtedy 500 milionów euro. Oferta ukraińskiego prezydenta była cyniczna: Dam ci te 500 milionów z rosyjskich aktywów, jeśli będziesz głosował za członkostwem Ukrainy w NATO. Odpowiedź Fico była niezwykle pryncypialna: Nigdy. O tym wszystkim dowiedzieliśmy się z konferencji prasowej po spotkaniu. Premier Słowacji próbował nagłośnić problem i zmusić Komisję Europejską do działania. Bez skutku.

Bruksela zignorowała oczywisty interes (bezpieczeństwo energetyczne i dochody z tranzytu) Słowacji i innych państw regionu. Nie podtrzymała ich protestów i żądań, by zmusić Ukrainę do utrzymania przesyłu gazu. Ogłosiła, że wpływ przerwania go będzie „pomijalny”. 

Najlepiej zabezpieczyły się Węgry, które przewidując najgorszy scenariusz już do dłuższego czasu zaopatrują się przez inne połączenia, głównie przez Turecki Potok, później Bułgarię i Serbię. Wykorzystując swoje świetne relacje z Rosją, mają i tani gaz i pewność dostaw. No chyba żeby ktoś wysadził Turecki Potok…

Rosja także do ostatniej chwili próbowała utrzymać dostawy gazu do Europy. Prezydent Putin tuż przed Sylwestrem złożył pragmatyczną propozycję: "Polska zamknęła przesył gazu przez swoje terytorium, ale tam jest działający rurociąg, nazywa się Jamał-Europa. Żadnych wybuchów nie było, wystarczy guzik przycisnąć i gaz pójdzie przez terytorium Polski. Zawsze byliśmy za depolityzacją spraw gospodarczych, nigdy nie odżegnywaliśmy się od dostaw gazu dla Europy. Proszę uprzejmie, włączcie jutro, a my będziemy dostarczać".

Oczywiście dla nas to czysta fikcja, rzecz z istoty swojej – niemożliwa. Czołowy polityk, który po wysadzeniu Nord Stream napisał „Thank you, USA”, dzisiaj też świętuje odcięcie naszej części Europy od dostaw gazu przez Ukrainę.

Teraz wszystko w rękach natury - jaka będzie zima, jak będzie wiał wiatr… No i inwestorów, na ile zechcą zaryzykować w pohuśtanie europejskim rynkiem gazowym na giełdach. Bezpieczeństwo energetyczne Europy wymknęło się nam z rąk, oddaliśmy je siłom natury i spekulantom.

fot. 123rf
ZAMKNIJ X
Strona używa plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. OK, AKCEPTUJĘ