Partner serwisu
Tylko u nas
04 grudnia 2024

Zdaniem Szczęśniaka: Jak rafineria Schwedt odczuła embargo?

Kategoria: Aktualności

W niedawnym tekście „60-letnia Przyjaźń, w rozbudowie” opisałem, co się dzieje z południową nitką rurociągu „Przyjaźń”. Pora teraz na północną odnogę tego największego na świecie systemu przesyłowego ropy naftowej.

Zdaniem Szczęśniaka: Jak rafineria Schwedt odczuła embargo?

Polska i Niemcy, którym dostarcza on surowiec, poszły dokładnie w przeciwną stronę niż Węgry – dobrowolnie zrezygnowały z możliwości importu ropy ze wschodu. Zadziwia ta „dobrowolność”, chodzi tu bowiem o szkodzenie własnym interesom. Szczególnie dotyczy to Niemiec, które bez wielkiego rozgłosu od 1 stycznia zaprzestały importu z Rosji. W ślad za nimi poszła Polska. Z tego powodu polski odcinek rurociągu, szczególnie jego wschodnia nitka, prawie w ogóle nie pracuje, wykorzystując zaledwie dwa procent z możliwych ponad 50 milionów ton rocznie.

(źródło czeski operator rurociągów MERO, www.mero.cz)

Ropa z Rosji do Polski przestała płynąć 25 lutego 2023, ostatnia zamówiona partia 220 tysięcy ton nie została odprawiona, i dokładnie wtedy przez Polskę (ale tylko „przez”) zaczęła płynąć Przyjaźnią ropa do Niemiec, zwana „kazachską”. Realnie to rosyjski surowiec, gdyż w systemie rurociągowym, ciągnącym się cztery tysiące kilometrów, nikt fizycznie ropy nie będzie przez pół świata przepychał. Płynie więc REBCO, choć jeśli się uda, pchana do Polski jest także oryginalna kazachska KEBCO, które zresztą parametrami niewiele się różnią. A Kazachstan i Rosja generalnie rozliczają się bilansem weszło / wyszło. Teraz do Niemiec dostarczasię jej 1,2 miliona ton rocznie, czyli jedną dziesiątą potrzeb rafinerii PCK Schwedt, dla której jest przeznaczona. Trwają rozmowy o powiększeniu ilości do dwóch milionów ton, gdyż rafineria potrzebuje dużo więcej, mogąc wytwarzać 11,6 milionów ton produktów.

Te zakłady rafineryjne, położone tuż przy polskiej granicy i 100 km od stolicy, zaspokajają 90% popytu na benzyny, olej napędowy i opałowy Berlina i Brandenburgii. Wybudowane w 1962 roku, zawsze stabilnie zaopatrywane były w ropę ze Związku Radzieckiego, potem z Rosji. Ledwo przetrwały zawalenie się bloku socjalistycznego i Niemieckiej Republiki Demokratycznej. To dzięki osobistej interwencji kanclerza Helmuta Kohla, który starał się zachować resztki przemysłu we wschodnich Niemczech, gdy te przeżywały zapaść gospodarczą z 25-procentowym bezrobociem.

Dzisiaj obawy powróciły, embargo na import rosyjskiej ropy uderza w istnienie tej rafinerii i grozi likwidacją najlepszych miejsc pracy w regionie. I jest katastrofą dla całego miasta, które żyje dzięki funkcjonowaniu takiego giganta. Podobnie jak w Płock czy Puławy w Polsce dzięki Orlenowi czy Zakładom Azotowym. Te kolosy przemysłowe, budowane na tanich surowcach ze wschodu, dzisiaj drżą w posadach. Rosyjski udziałowiec jest wypychany z własności, zachodni zaś Shell pozbył się udziałów, gdyż straciły swoją atrakcyjność, jaką były tanie dostawy ropy.

Na skutek bowiem „dobrowolnego” embarga sytuacja rafinerii dramatycznie się pogorszyła, brakowało ropy do przerobu i w kwietniu’23 pracowała tylko na połowę mocy. W całym 2023 roku rafineria Schwedt przerobiła jedynie 8 milionów ton ropy. Dopiero w tym roku wyszła ona na poziom 80% wykorzystania mocy, gdy Orlen utrzymywał przez te lata wykorzystanie na poziomie 94%.

Rafinerii w Schwedt udało się jednak coś bardzo trudnego: zastąpienie ropy z Rosji bez awarii systemów. To było ogromne wyzwanie, wymagało wiele pracy, skomponowania mieszanki z 25 różnych rodzajów ropy naftowej z całego świata. Ropę rosyjską w dużej części zastąpiła amerykańska importowana przez bałtycki port Rostock, niestety o jedną trzecią droższa.

Pomimo tych kosztów Rostock uratował rafinerię, pracując pełną parą. Zawijały do niego zwykle dwa tankowce w tygodniu, przywożąc po 80 tysięcy ton ropy. Jednak rurociąg Rostock-Schwedt, długości 203 kilometrów, dzisiaj może pokryć połowę potrzeb rafinerii, około pięć milionów ton ropy rocznie. Powstał ponad 60 lat temu i przez dziesięciolecia służył (jak i Pomorski) do eksportu ropy tłoczonej Przyjaźnią. Dzisiaj odwrócił swój bieg i obsługuje import z morza dla rafinerii (podobnie jak Pomorski).

Jednak tylko niewielkie ilości popłynęły z Naftoportu polskim systemem, zaś w Kazachstanie brak było wolnych ilości ropy na sprzedaż. Niemcy, pomimo zabiegów dyplomatycznych, otrzymali bowiem dostęp jedynie do niewielkich możliwości przeładunkowych Naftoportu – dzisiaj „wąskiego gardła” zaopatrzenia rafinerii naszego regionu. To właśnie ogranicza ilości ropy przerabianej w Schwedt.

Dlaczego tak się stało i co z tego wynikło? O tym za tydzień…

fot. 123rf
ZAMKNIJ X
Strona używa plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. OK, AKCEPTUJĘ