Cezary Pazura: Czy chciałbym być chemikiem?
A pamięta pan jakieś swoje doświadczenia chemiczne?
Niedawno miałem takie doświadczenie w domu, kiedy żonie zapaliła się patelnia od tłuszczu, a próbowałem ją ugasić wodą – był to stanowczo zły pomysł, którego skutkiem okazała się czarna kuchnia.
Dobrze, że nie trzeba było jej remontować. A nawiasem mówiąc, remonty to ważna część funkcjonowania zakładów chemicznych. Lubi pan tego typu prace?
Remonty z całą pewnością są niezbędne. Teraz remontuję dom, a wydawało mi się, że po ostatnim remoncie już nigdy tego nie będę robił. Rozumiem jednak, że remonty w przemyśle chemicznym, a szczególnie utrzymanie ruchu, jest bardzo ważne. Po to robi się remont, aby ten ruch utrzymać.
W chemii jest o tyle gorzej, że pewnych rzeczy nie można nagle zatrzymać, tak jak gasi się światło, bo to jest cały skomplikowany proces, który trwa. To trochę jak z człowiekiem, który raz w roku musi zrobić badania i sprawdzić, czy wszystko jest w porządku. Jak mówi mój lekarz: „Teraz idzie pan na kanał”.
Wyobrażam sobie, że do takiego remontu w zakładzie chemicznym trzeba mieć bardzo wyspecjalizowanych ludzi, którzy idą z duchem czasu i postępem, bo jak wiadomo, pewnym reakcjom chemicznym musi się pomóc, choćby przez zastosowanie nowych technologii.
Podczas pana występu na konferencji „Remonty i Utrzymanie Ruchu w Przemyśle Chemicznym” wyraźnie między panem a widownią była chemia. Czy jej powstanie zależy od branży, dla której się występuje?
Dzielę widownię jedynie na kobiety i mężczyzn. Aktorowi inaczej jest występować na scenie, kiedy na widowni jest płeć piękna, a inaczej, kiedy jej nie ma. Osobiście wolę, kiedy jest, bo jak każdy facet mogę się popisywać. Tutaj na konferencji na szczęście kilka kobiet było, bo z popisywania się przed kolegami już dawno wyrosłem.
A jeśli chodzi o branże?
Lubię występować przed ludźmi, którzy zajmują się czymś konkretnym – tak jak tutaj, gdzie mieliśmy chemików, którzy nie są nimi z przypadku i często pracują w niebezpiecznych warunkach. Słyszymy przecież o awariach czy pożarach w zakładach chemicznych, na podstawie których kręcone są filmy.
Bo jest groźnie i trudno ugasić...
Dokładnie. Gdy zapali się stodoła, to gasimy wodą, a jak fabryka – to musimy mieć „chemię na chemię”. Dobrym przykładem jest amerykański film „Backdraft” i finałowa scena, w której płonie fabryka chemiczna. Miałem okazję zwiedzić plan tego filmu – to robi fantastyczne wrażenie, kiedy na naszych oczach fabryka chemiczna płonie i gaśnie.