Cezary Pazura: Czy chciałbym być chemikiem?
W zakładach chemicznych najważniejsze jest to, żeby nie było awarii. A czy panu zdarzają się one na scenie?
Tak, choć zawsze staram się przed każdym występem skupić i porządnie do niego przygotować – tak, aby tych awarii uniknąć. Najgorzej jest wyjść na scenę „z ulicy”, wtedy łatwo się zapomnieć. Ponadto jest to nie tylko praca fizyczna i umysłowa, trzeba być jeszcze towarzyskim. A gdy publiczność dyskutuje z człowiekiem, to trzeba się odnaleźć w sytuacji, a to jest bardzo trudne.
I wytrąca z równowagi?
Oczywiście, że tak, ale taki jest kabaret na całym świecie – ludzie dogadują, mówią, to w końcu jest żywy teatr.
Wśród Polaków jest również dużo kabareciarzy i każdy chce coś dopowiedzieć…
Dlatego, że na każdym kroku nas rozśmieszają: czy to w radio, czy w reklamach.
Żyjemy w świecie zwariowanym i często jedynym wentylem bezpieczeństwa jest śmiech…
Zawsze był ludziom potrzebny. Nawet w obozach zagłady ludzie wymyślali żarty, robili kabarety, żeby przetrwać i zachować człowieczeństwo.
W takim razie, zupełnie na poważnie: wyobraża sobie pan zamianę zawodu z aktora na chemika?
Kto wie… Trudno powiedzieć. Do chemii zawsze miałem respekt, a chemik to taki człowiek, który kształci się cały czas, musi iść z duchem czasu i postępem. Czy chciałbym być chemikiem? A czy dobrze płacą?
Sam pan tak stwierdził, w swoim występie…
Muszą dobrze płacić (śmiech).
Cezary Pazura był gwiazdą wieczoru podczas konferencji Remonty i Utrzymanie Ruchu w Przemyśle Chemicznym, która odbyła się 1- 3 czerwca br. w Krakowie.
Rozmawiali: Aleksandra Grądzka-Walasz i Przemysław Płonka
fot. BMP