Partner serwisu
19 kwietnia 2016

Światowy spisek naftowy nie wypalił

Kategoria: Zdaniem Szczęśniaka

W zmowie czołową rolę odgrywały dwaj najważniejsi światowi eksporterzy i producenci – Arabia Saudyjska i Rosja. Początkowo osiągały swój cel – już po pierwszych przeciekach w styczniu – ceny ropy podskoczyły w górę i to bardzo mocno – z 28 do 35 dolarów. Pogłosek podnoszących ceny nie wystarczyło na długo, więc 16 lutego Rosja i Arabia Saudyjska podpisały pierwsze porozumienie o możliwym zamrożeniu wydobycia ropy. Podkreślić warto – o „możliwym”, przyszłym i ciągle w sferze zamierzeń. Rynki finansowe jednak zareagowały szalonym optymizmem – cena podskoczyła z 30 do 40 dolarów. Gdy w niedzielę narada w Doha zakończyła się fiaskiem i realnego zamrożenia poziomu wydobycia nie uzgodniono – ceny zaczęły spadać. Wcześniej gracze na giełdach nie dostrzegali faktów – rosnącego wydobycia Arabii Saudyjskiej i Rosji, Iranu wchodzącego z nową ropą na rynek europejski, konsumpcji nie tak dynamicznej, jak to planowano. Wtedy to nie miało znaczenia, teraz o tym znowu usłyszymy.

Jest to bowiem owa absurdalna cecha dzisiejszych rynków towarowych, które za nic mają realia,  liczą się jedynie inwestorzy finansowi, ich nastroje i „apetyt na ryzyko”. Oczywiście realnym mechanizmem decydującym o cenach są przepływy gorących pieniędzy z rynku na rynek, kreowanie baniek spekulacyjnych. I jak już cena jest odpowiednio wysoka, następuje „realizacja zysków”, czyli bierz, ile się da… i w nogi.

Racjonalne to nie jest, ale jak mówiła dzisiejsza pani komisarz - „sorry taki mamy klimat”.

fot. freeimages

ZAMKNIJ X
Strona używa plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. OK, AKCEPTUJĘ