Andrzej Szczęśniak: Potrzebujemy mniej pracy i energii
W poprzedniej części raportu o stanie europejskiej chemii, skupiłem się na czynnikach makro, określających pozycję Europy na światowym rynku. Przyglądając się dalej trendom europejskiego przemysłu chemicznego, rzućmy okiem na dwa kluczowe czynniki: pracę i energię.
W przemyśle chemicznym zatrudnionych jest milion dwieście tysięcy pracowników. Liderami zatrudnienia są przemysł petrochemiczny oraz przemysł farb i lakierów, a dodatkowo wokół chemii tworzy się 3 razy więcej miejsc pracy powiązanych z obsługą tej gałęzi gospodarki.
Jednak trend ten nie napawa optymizmem. Co roku ubywa prawie 2 procent zatrudnionych, co w efekcie dało zmniejszenie zatrudnienia o 25% od 1997 r. Dochodzą do tego problemy z naborem młodych wykształconych pracowników – studentów nauk ścisłych i technicznych, co ogranicza możliwości wzrostu.
W przemyśle pracuje więc coraz mniej osób, ale pracujący lepiej zarabiają. W latach 2002-2014, gdy zatrudnienie spadło o 18%, dokładnie o tyle samo wzrosły koszty pracy. Oznacza to, że koszty pracy na zatrudnionego przez ten czas wzrosły o 44%, ponad 3 procent rocznie. To bardzo dobrze, pytanie jedynie jak to się ma do realnej siły nabywczej płacy. Ale to już inny problem. Jasne jest jedno – mniej miejsc pracy, ale lepsze zarobki pracujących.
Koszty pracy na zatrudnionego wzrosły o 44%
Wzrostowi płac nie ma się co dziwić - bardzo podobny wystąpił w całym europejskim przemyśle. Zmniejszając zatrudnienie, przemysł chemiczny jednocześnie co roku zwiększa sprzedaż. W efekcie wskaźnik „efektywności pracy”, czyli wielkości sprzedaży przypadającej na jednostkę pracy – dość szybko rośnie i w tym okresie zwiększył się o ponad 30%.
To sukces, który zwiększa konkurencyjność, ale jeszcze lepsze rezultaty osiągnęła europejska chemia w oszczędzaniu energii. Obok pracy to koszty energii decydują bowiem o światowej pozycji.
W 1990 r. chemia zużyła 67,4 miliona ton odpowiednika ropy naftowej (TOE), gdy w 2013 r. - już tylko 51,5 mln toe. Zmniejszenie o 24% zużycia energii jest imponujące. Ogromna część tych oszczędności to zmniejszenie zużycia gazu – z 27,2 mln toe (1990r.) do 19,2 mln (2013). Także ograniczenie węgla jest ogromne - z 7,4 do 2,8 mln toe. Potrzeby energetyczne poważnie ograniczono, natomiast zwiększono prawie o połowę odzysk ciepła z procesów produkcyjnych, co jest doskonałym wskaźnikiem oszczędności energetycznej.
Procesowi temu towarzyszyło przez lata zwiększanie wolumenu produkcji o 71%. To dalej ogromny wzrost efektywności energetycznej, mierzonej zużyciem energii na jednostkę produkcji. Wskaźnik ten wzrósł niewiarygodnie - dzisiaj, aby wyprodukować ten sam produkt, potrzeba 45% energii zużytej w 1990 r. Europejska chemia była pionierem oszczędności i osiągnęła na tej drodze swoiste mistrzostwo. Wymuszone faktem, że Europa jest bardzo uboga energetycznie, a nawet jak ma zasoby, to nie pozwala sobie z nich skorzystać.
Produkcja rośnie o 2,4% rocznie, zużycie energii maleje o o 1,2%, w efekcie po 23 latach potrzeba 45% energii na jednostkę produkcji.
Wydaje się, że ten trend wyczerpał swoje możliwości, gdyż w ostatnich czterech latach praktycznie nie ma spadku - zużycie energii ustabilizowało się. Dzisiaj wprowadzanie oszczędności energetycznych jest wbrew ekonomii produkcji, gdyż koszty inwestycji są wysokie, a zysków nie ma. Aby trend powrócił - konieczne są nowe, przełomowe wynalazki i technologie. Czekamy!
- - -
źródło: CEFIC „The European Chemical Industry Facts & Figures 2016”
fot. 123rf.com