Partner serwisu
Tylko u nas
23 listopada 2023

Zdaniem Szczęśniaka: Klimatyczna Chimeryka

Kategoria: Aktualności

Niedawno w San Francisco doszło do spotkania dwóch supermocarstw, najważniejszych graczy Wielkiej Globalnej Transformacji Energetycznej. Mogliśmy zobaczyć tam dwóch demiurgów tego fenomenu.

Zdaniem Szczęśniaka: Klimatyczna Chimeryka

USA i Chiny omówiły strategię walki z klimatem i zobowiązały się do potrojenia potencjału odnawialnych źródeł energii do 2030 r. Żeby nie było złudzeń, porozumienie to nie zobowiązuje Chin do wyrzeczenia się węgla czy zakazu budowy nowych elektrowni węglowych. Takie zobowiązania to może podejmować i realizować Polska, Chiny jasno mówią: taki cel jest "nierealistyczny". Jakżeby bowiem miały produkować wszystkie te instalacje czystej energii, którym zalewają świat?

Dlatego nowe kopalnie są tam budowane, węgla wydobywa się coraz więcej i coraz więcej produkuje z niego energii. Ale oczywiście, wg oficjalnych deklaracji, przyświeca temu jasny cel eliminacji paliw kopalnych. Oczywiście w ramach tej eliminacji, Chiny w samym tylko ubiegłym roku rozpoczęły budowę 106 tysięcy megawatów mocy węglowych (4 razy więcej niż działa w Polsce). Stany zaś stały się w ciągu kilku lat także największym światowym producentem ropy naftowej i gazu ziemnego.

To w rzeczywistości, a na papierze giganci zobowiązali się, że będą wspólnie walczyć już nie tylko z ditlenkiem węgla, ale także z innymi gazami cieplarnianymi, jak metan, tlenek azotu czy wiele innych. Także z plastikami, tworzywami sztucznymi, gdyż wszystkie one grożą przyszłości naszej ukochanej planety. Walka z metanem ma ukrócić wydobycie ropy i gazu. Jak widać, nie tam, gdzie decyduje się o strategii. Ograniczać wydobycie paliw kopalnych to się będzie u nas, na razie bowiem tylko Europa z ochotą rzuca się głową w dół do tej klimatycznej studni, w której nie ma wody.

Co trzeba przyznać, to fakt, że wielcy rozwijają nowe źródła. Chiny są tu  niekwestionowanym liderem - w ubiegłym roku zainwestowały w nie aż 546 miliardów dolarów (blisko PKB Polski), gdy USA - zaledwie 141 mld. W ciągu dekady Chiny zwiększyły ich moce 4-krotnie i przekroczyły  1000 megawatów mocy. Tu trzeba przypomnieć, że największym źródłem energii odnawialnej w Chinach jest hydroenergetyka, wiatr i słońce to po 300 tysięcy MW każde.

Tak więc porozumienie to zawarły dwie globalne potęgi zielonych technologii, ale i jednocześnie  dwaj najwięksi "zatruwacze" planety, emitujący najwięcej CO2. Co prawda tak pod względem wielkości emisji, jak i technologii Stany są dzisiaj daleko z tyłu. Chiny rocznie emitują 15,7 miliardów ton gazów cieplarnianych (nie tylko CO2), czyli prawie 30% światowych emisji. Stany przy takim gigancie to "zaledwie" 5,9 miliarda ton, czyli 11%, EU daleko z tyłu (3,6 mld), a Polska z 0,4 mld ton nie liczy się wśród potentatów. 

Ale historycznie wyglądało to dokładnie odwrotnie: Chiny (dzisiaj 1,4 miliarda ludności) od 1850 roku wyemitowały 284 miliardy ton CO2, gdy USA (dzisiaj 330 milionów) - 509 mld. Prawie dwa razy więcej. Podobnie jak przy wyliczeniu dzisiejszych emisji CO2 na mieszkańca (USA - 17,6 a Chiny 10,1 ton/osobę).

Ameryka  powinna więc co najmniej mocno się rumienić, a najlepiej wypłacać biedniejszym odszkodowanie za zniszczenie naszej pięknej planety. Ale nie, to ona właśnie jest kreatorem globalnej polityki, która ma nie pozwolić innym popełnić tego samego błędu. Ale ci biedniejsi aż tak w ciemię bici to nie są, za historyczne emisje od Zachodu żądają odszkodowania - i to aż 100 miliardów dolarów rocznie. A na dodatek prawa do zwiększania emisji, by móc się rozwijać.

Kolejna runda odbędzie się za kilka dni na COP 28 w Dubaju. To rzeczywiście idealne miejsce na kolejny światowy Szczyt Klimatyczny. Niewiarygodnie bogate emiraty, które zarobiły kosmiczne pieniądze na eksporcie ropy, a dzisiaj stały się nową finansową Szwajcarią dla całego świata (nawet dla Rosji).

Chiny nie są w tym duecie równorzędnym partnerem dla Ameryki. Raczej co najwyżej "junior partnerem". Ale cenią się wysoko i domagają coraz więcej. Dlatego prezydent Xi niedawno zapowiedział, że "Chiny nigdy nie będą rządzone przez innych" przy wprowadzaniu klimatycznych strategii. I doskonale wiedzą, co jest grane. Jeden z ich najważniejszych chińskich naukowców-inżynierów powiedział ostatnio: "Neutralność klimatyczna to nie jakieś tam podpisywanie i wypełnianie porozumień. To jest coś dużo ważniejszego, to nowa runda globalnej konkurencji przemysłowej".

fot. 123rf
ZAMKNIJ X
Strona używa plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. OK, AKCEPTUJĘ