40 lat i 2 tygodnie
Państwo powinno mieć wyznaczone kierunki rozwoju, wiedzieć, dokąd zmierza, jakimi środkami ma zamiar osiągnąć ten cel, jak długo będzie to trwało. To dość oczywiste, a jeszcze bardziej oczywiste, gdy dotyczy tak ważnej, strategicznej wręcz dziedziny, jaką jest energia.
To fundament rozwoju kraju, podstawa struktury i dynamiki gospodarki, a więc i dobrobytu mieszkańców. Polscy politycy powtarzając wciąż, że „koniec taniej energii”, wspierani przez tych, którzy powtarzają bez ustanku „energia musi kosztować” - mogli się o tym przekonać w tak podziwianym przez nich amerykańskim fenomenie gazu łupkowego. Tania energia i proszę - mamy inwestycje, produkcję przemysłową, dobre miejsca pracy.
Ale z tych doświadczeń nasi rządzący pobrali tylko jedną lekcję, że ten tani amerykański gaz musimy (z naciskiem na słowo „musimy”) kupić. I to niezależnie od faktu, że po przebyciu oceanu nie będzie już tak tanio, wręcz przeciwnie – będzie bardzo drogo. Nie wyciągnęli natomiast lekcji, że tania energia napędza gospodarkę. Taką potęgę jak amerykańska, ale również startującego do światowego poziomu chińskiego smoka, który dla szybkiego rozwoju musiał (z naciskiem na słowo „musiał”) mieć tanią energię. I mają – głównie z węgla, który u nas powoli dogorywa swego żywota, choć jesteśmy monopolistą węgla kamiennego w Unii (85% zasobów).
Widać to niestety po nowej Polityce Energetycznej Polski, której projekt pokazano publicznie 14 sierpnia. Okres wakacyjny, więc żeby za długo nie deliberować, ograniczono termin konsultacji do 1 września. Na dodatek Polityka obejmuje okres prawie 40 lat, gdyż obecne planowanie ma być do 2050 roku. Polityka na 40 lat i 2 tygodnie na dyskusję!
Planowanie na tak długi okres jest zajęciem bardzo przyjemnym. Większość z nas, ludzi w sile wieku – tego czasu nie dożyje, więc trudno będzie zweryfikować prognozy i słuszność przyjętej polityki.
Ale już dzisiaj widać, że sama istota tej strategii jest błędna. Bo choć dokument deklaruje jako cel główny „tworzenie warunków do stałego i zrównoważonego rozwoju gospodarki narodowej”, nie widać, żeby nas do tego przybliżał. Jak ma bowiem to zapewnić, skoro zamiast obniżaniem jej kosztów, więc wykorzystywaniem najtańszych źródeł energii (czyli węgla), zajmuje się po pierwsze bezpieczeństwem (wiadomo „musi kosztować”), po drugie efektywnością energetyczną (wiadomo – koszty) i po trzecie - środowiskiem (też – koszty).
Więc jaki rozwój gospodarki, gdy po drodze same koszty?