W czerwcu jeszcze 115 dolarów, dzisiaj 70, a głębokość spadku jest nieprzewidywalna – 60? 50? a może nawet 30? Wszyscy prześcigają się w coraz niższych liczbach.

Załóżmy, że ropa stanieje do 60-70 dolarów, że nic się nie stanie takiego jak w czerwcu 2012  [„Finansowa piana na rynkach ropy”], że ktoś nie podtrzyma tych spekulacyjnych baniek na rynkach towarowych. Że ropa będzie tania.

Kto zyska, kto straci?

Zyskają:

1. Chemia oparta na ropie naftowej w pozyskiwaniu etylenu odzyska trochę konkurencyjności wobec produkcji amerykańskiej, opartej na gazie ziemnym

2. Europa, Japonia, Chiny, Polska jako importerzy ropy naftowej zapłacą za nią taniej. Polska, przerabiając 25 mln ton ropy, oszczędzi ponad 20 miliardów złotych rocznie (ropa nie po 110 a po 70 dolarów).

3. Konsumenci - kierowcy oszczędzający ponad złotówkę na każdym litrze paliwa (a rocznie zużywają ponad 22 miliardy litrów). Nie tylko w Polsce, na całym świecie.

4. Importerzy gazu, mający ceny w kontraktach oparte na notowaniach ropy. Będą one tańsze, może nawet od cen spotowych.

Tracą:

1. Najwięcej i najszybciej – najsłabsze kraje eksportujące ropę, które zależą od niej w bardzo dużym stopniu (Wenezuela i Nigeria to najtrudniejsze przypadki)

2. Kraje eksporterzy ropy tracą ogromne ilości dolarów, które jednak i tak przechowywali na zachodnich rynkach finansowych, więc efekty przyjdą z dużym opóźnieniem.

3. Łupkowy boom naftowy Ameryki może się zakończyć, gdzyż zagrożone jest wydobycie najdroższej ropy – szczególnie w Kanadzie i USA – gdzie koszty wydobycia wahają się między 40 a 100 dolarów.

4. Gaz LNG z Ameryki straci jeszcze bardziej konkurencyjność wobec gazu rurociągowego w Europie, którego cena zależy od ropy naftowej. 

Ot tak, bez dogłębnych analiz, kilka przykładów dla przemyśleń.