Partner serwisu
01 września 2017

Zdaniem Szczęśniaka: Słoneczny blackout

Kategoria: Zdaniem Szczęśniaka

21 sierpnia w Ameryce można było podziwiać zaćmienie słońca. Po raz pierwszy od 99 lat nad całym kontynentem, od oceanu do oceanu, tarcza Księżyca – samotnego satelity naszej planety – zasłoniła naszą życiodajną gwiazdę. Zdarzyło się to jednak pierwszy raz od czasu gdy powstała ogromna branża energetyczna, całkowicie zależna od docierających na powierzchnię Ziemi promieni słonecznych. Dlatego zjawisku towarzyszyły długie i staranne przygotowania, ale mimo to zaćmienie odczuło aż 1900 instalacji podpiętych do systemu.

Zdaniem Szczęśniaka: Słoneczny blackout

Oczywiście Ameryka jest jeszcze wciąż oparta na konwencjonalnej energii - dwie trzecie elektryczności generują surowce kopalne - węgiel i gaz, 20 procent dostarcza największa na świecie sieć elektrowni jądrowych, a pozostałe 15 procent należy do źródeł odnawialnych. Sama słoneczna energia to w Stanach zaledwie jeden procent generacji, ale moce 46,2 tys. MW (więcej niż całkowity potencjał energetyczny Polski) zapewniają do pięciu procent potrzeb w szczycie. Ale w takiej słonecznej Kalifornii, jest już znacznie więcej – 10 tys. MW mocy i zdarza się, że dostarcza nawet 40 procent mocy w szczycie dziennych potrzeb.

Tak więc, gdy wszyscy rzucili się do oglądania zaćmienia przez specjalne okulary, pracownicy sterowni siedzieli przez kilka godzin jak przykuci w swoich miejscach pracy, by reagować, gdyby coś poszło nie tak. Choć przecież przez wiele miesięcy pracowali, żeby wszystko było zapięte na ostatni guzik. I rzeczywiście - było, nic się specjalnego nie zdarzyło. W wypadku bowiem zdarzeń, do których można się wcześniej przygotować, takie niewielkie zaburzenia są do opanowania. Sięganie po moce szczytowe, w sytuacji braku podaży energii jest rutynowym zabiegiem w systemach energetycznych, więc w tym wypadku chodziło jedynie o dość dużą skalę zjawiska i jego gwałtowny i krótkotrwały przebieg. więc całe to wydarzenie było dobrym testem na działanie systemu, w którym coraz większą rolę ogrywają tak niestabilne źródła jak słońce i wiatr.

Największe wyzwanie to poradzenie sobie z chwilowym (kilku-godzinnym) spadkiem zasilania, a jeszcze w większym stopniu ze znacznie szybszym wzrostem mocy, gdy zaćmienie się kończy.

Video pokazujące jak spada a potem rośnie produkcja energii słonecznej w czasie przesuwania się zaćmienia ze wschodu na zachód Stanów (źródło: SolarEdge Technologies)

Oddziaływanie przesłonięcia tarczy słonecznej na systemy energetyczne było różne, w zależności, na ile pełne było zaćmienie w danym punkcie. Przy całkowitym – instalacje traciły moc na prawie 3 minuty. Takim zjawiskiem było dotknięte zaledwie 17 instalacji, zaś kilkaset doświadczyło 90-procentowego spadku naświetlenia.  Całe zjawisko  trwało dla instalacji elektrycznych prawie trzy godziny.

Jednak w Kalifornii, gdzie zlokalizowane jest 40 procent amerykańskiego potencjału solarnego, operator systemu musiał poradzić sobie z wypadnięciem z systemu energetycznego prawie 6 tys.   z 8,8 tys. słonecznych megawatów pracujących dla sieci o tej porze dnia.

Musiał sięgnąć energię ze źródeł gazowych i wodnych (najszybszych do uruchomienia), by w każdej minucie poradzić sobie ze znikającymi z sieci 70 megawatami, a później jeszcze szybciej odłączać te źródła, gdyż po przejściu Księżyca przez tarczę słoneczną dopływ energii  z paneli słonecznych rósł z prędkością 90 MW na minutę. Wszystkich, którzy spóźniali się z ograniczaniem mocy, gdy słońce wracało do pracy, rynek ukarał ujemnymi cenami - (nawet minus 15 $/MWh).

Spadek mocy paneli fotowoltaicznych w Kalifornii 21 sierpnia (źródło: California ISO)

Drobnych dostawców energii słonecznej z paneli na dachach, zaćmienie niewiele kosztowało. Jeden z nich, mający 58 kW, podliczył swoje straty na 18 centów. Mała strata. 

***

O zaćmieniu ponad dwa lata temu Europie

fot. freeimages.com
ZAMKNIJ X
Strona używa plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. OK, AKCEPTUJĘ