Partner serwisu
Tylko u nas
29 października 2024

Zdaniem Szczęśniaka: Chińskie paliwa z węgla

Kategoria: Aktualności

Paliwa z węgla to temat znany do stu lat. W 1925 roku w Instytucie Badawczym Węgla imienia Cesarza Wilhelma w Mülheim (obecnie Max-Planck-Institut für Kohlenforschung) opatentowano proces Fischera-Tropscha. To jedno z największych odkryć technicznych XX wieku. W nim surowce (węgiel czy gaz ziemny) są w pierwszej fazie przekształcane w gaz syntezowy (mieszaninę wodoru i tlenku węgla) przez częściową oksydację. W drugiej fazie z udziałem katalizatorów (żelazowych lub kobaltowych) powstaje szeroki zestaw węglowodorów, m.in. paliwa, nafta i smary.

Zdaniem Szczęśniaka: Chińskie paliwa z węgla

Niemcom brakowało ropy naftowej, nowa technologia umożliwiała masową produkcję paliw płynnych z węgla, którego mieli pod dostatkiem. To przed i w czasie II Wojny Światowej, później było tylko jedno duże przedsięwzięcie w tej technologii. To południowoafrykańskie zakłady Sasola, któremu lata temu poświęciłem artykuły na KierunekChemia.pl („Paliwa z węgla – wysiłek inżynierów”). Kończyłem wtedy w przeświadczeniu, że „nie ma najmniejszych szans na powtórzenie tego sukcesu”. I jak często – myliłem się.

Choć rzeczywiście, projekt nie miał naśladowców, to jednak ostatnimi laty wziął się za niego globalny potentat węglowy, wydobywający i zużywający połowę światowego węgla - Chiny. A przy skromnych zasobach ropy, Chiny posiadają potężne zasoby węgla (trzecie na świecie: USA 247 miliardów ton, Rosja 157 mld, Chiny 114 mld, no i Polska ze „skromnymi” 59 miliardami ton...). Dlatego Chiny zdecydowały się używać węgla nie tylko jako surowca energetycznego, ale także dla chemii, a szczególnie do produkcji paliw płynnych.

Rozpoczęli, jak to oni, od penetracji istniejących technologii. Na początku wieku pojawili się w Afryce Południowej, w największej tego typu instalacji na świecie. Zaczęli także współpracować z zachodnim liderem tej technologii – Royal Dutch Shell. Otworzyli kilka projektów, do których zaprosili inwestorów. To ten sam model przejmowania i rozwoju własnych technologii jak i przy samochodach - najpierw intensywna praca z liderami, nabieranie kompetencji, a później rozwój własnych rozwiązań. Zysk na potężnym chińskim rynku służy za przynętę, a jak już twierdził towarzysz Lenin, „kapitaliści sprzedadzą nam sznur, na którym ich powiesimy”. I miał rację. 

W 2007 roku , w mieście Ordos, Mongolia Wewnętrzna, wystartowała pierwsza instalacja technologii upłynniania węgla jako projekt Shenhua CTL (coal to liquids). Przez lata była w fazie instalacji testowej, ale już na wielką skalę - milion ton paliw rocznie. Osiągnięto duże sukcesy, np. zapotrzebowanie na energię i wodę było niższe - zużywano 8 ton wody na produkcję tony paliw, wobec 12-14 ton w Południowej Afryce. Projekt powstawał początkowo we współpracy z  Sasolem, który jednak wycofał się w 2011 roku.  Instalacja zaczęła pracować na pełną skalę pięć lat później. Długo trwało dochodzenie do pełnej mocy i dochodowości, ale to koszt wypracowania własnych technologii.

Jednak Chińczycy poszli dalej, opanowali  technologię jednofazowego przekształcania węgla kamiennego w paliwa płynne. I właśnie dzisiaj inwestują w nią  24 miliardy dolarów. China Energy Investment (największy producent węgla w Chinach i na świecie oczywiście), rozpoczął w październiku w zachodniej prowincji Sinciang, bogatej w węgiel, budowę instalacji - uwaga! - już drugiej generacji jednofazowego upłynniania węgla. To pierwsze przemysłowe zastosowanie, a projekt łączy w sobie wydobycie węgla, przekształcanie go w paliwa, chemię z węgla, przy czym (dla osłody chyba) wykorzystuje energię odnawialną. Ale także mają zamiar wytwarzać nowe, innowacyjne materiały. Tworzy 5,5 tysiąca miejsc pracy bezpośrednio, a pośrednio indukuje powstanie  i utrzymanie 30 tysięcy. Pierwsza linia ma zacząć pracować za trzy lata i docelowo produkować 4 miliony ton paliw. Z tego 3,2 miliona metodą bezpośrednią, z 800 tys. ton – pośrednią (synteza Fischera-Tropscha). Do tego będzie potrzebne 14,2 miliona ton węgla.

W dzisiejszym świecie sankcji, embarg, wojen gospodarczych, podziału świata na wrogie obozy, Chiny mogą się obawiać, że ich potężne uzależnienie od importu ropy naftowej może być wykorzystane w nadciągającym konflikcie z Ameryką. Ostrożnie badają więc możliwości uniezależnienie się tak od rozhuśtanych cen ropy, jak i potencjalnego amerykańskiego embarga na nią. Inwestowali przez ostatnie lata w technologie upłynniania węgla i moce wytwórcze zwiększyły się do 11 milionów ton rocznie. To prawie nic wobec potrzeb (półtora promila ze zużytych 770 milionów ton), ale możliwość jest, technologie się doskonalą, a pamiętać trzeba, że na świecie mamy 25-krotnie więcej zasobów węgla niż ropy. Jest z czego produkować.

fot. 123rf
ZAMKNIJ X
Strona używa plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. OK, AKCEPTUJĘ