Partner serwisu
Tylko u nas
04 lutego 2025

Zdaniem Szczęśniaka: Sztuczna inteligencja idzie po „czysty” atom

Kategoria: Aktualności

BigTech znalazł dla siebie odpowiednią „czystą” energię. To atom. Chce podłączyć się do bloków energetycznych jeszcze „przed licznikiem”. Ożywia nawet źle pamiętaną elektrownię Three Miles Island, gdzie w 1979 roku miał miejsce wyciek promieniotwórczych materiałów.

Zdaniem Szczęśniaka: Sztuczna inteligencja idzie po „czysty” atom

Ostatnio pisałem, że BigTech (Amazon, Microsoft, Google, Facebook) jest sponsorem i „użytkownikiem” energii odnawialnej, choć realnie sam z niej nie korzysta. OZE dla jego potrzeb się bowiem nie nadaje. Aby więc zaspokoić zwiększone potrzeby na energię, napędzane apetytem sztucznej inteligencji (EjAj), korporacje technologiczne ruszyły w poszukiwaniu odpowiedniej dla siebie, oczywiście „czystej” energii. W końcu potrzeby Wielkiej Czwórki wzrosły do ponad 105 TWh (prawie dwie trzecie polskiego zużycia).

Do paliw kopalnych, gdy tyle lat się je niszczyło, łatwo wrócić nie można, trzeba by odrzucić cały ten klimatyczny sztafaż. Gdyby bowiem rosnący popyt na energię był zaspokojony choćby przez generację gazową, podniósłby globalne emisje CO2 aż o 220 milionów ton, czyli 0,6% światowych emisji. Nie do przyjęcia! Zostaje więc energia „czysta”, ale stabilna i sterowna, więc tylko hydro lub nuklearna. Zasoby wodne są już zagospodarowane i nie jest ona dostępna w każdym miejscu. Więc atom. I to ten działający, a nie nowe bloki, bo ich budowa trwa co najmniej dziesięć lat, nie mówiąc już o mitycznych SMR-ach.

Big Tech chce mieć własne źródła energii, niezależne od coraz bardziej niestabilnego systemu. Nie przejmują się rynkiem, tylko kupują hurtem od producenta i podłączają się „przed licznikiem”, a nie poprzez sieć. To przede wszystkim szybsze podłączenie, bez budowy sieci, zajmujące lata, ale i oszczędność na opłatach sieciowych też nie do pogardzenia (skromne 140 milionów dolarów rocznie) . Amazon już buduje w Pensylwanii centrum danych za 650 milionów dolarów tuż obok elektrowni jądrowej Susquehanna. Amerykański regulator zdecyduje, co ważniejsze - czy „równość” wobec reguł rynkowych, czy szybko rosnące potrzeby energochłonnego przemysłu najwyższych technologii. Jeśli wygrają strategiczne argumenty, można się spodziewać masowych PPA Big Techu z elektrowniami jądrowymi. W USA w ubiegłym roku podpisano takich kontraktów na stabilną i „czystą” energię jądrową na 10 tysięcy megawatów.

Efekt takich podłączeń to jednak zagrożenie stabilności sieci i podniesienie ceny dla pozostałych użytkowników. AWS (Amazon) chce wziąć z Susquehanna aż 960 MW (ciut mniej niż Łagisza), zaopatrujące prawie pół miliona gospodarstw domowych. A to prawie 40% jej mocy. Ale to ratunek dla elektrowni jądrowych w Stanach, wykończonych finansowo systemem „rynkowym”, który zalał rynek niestabilną, ale dotowaną przez państwo energią z OZE i bardzo tanim amerykańskim gazem. To łyk świeżego powietrza, umożliwiający stabilną pracę za stabilne dochody. Jak za dawnych lat. EjAj dla elektrowni jądrowych to wspaniały klient, zapotrzebowanie centrów danych nie zmienia się w ciągu dnia, jak u gospodarstw domowych czy przedsiębiorstw. Centra potrzebują stabilnego zasilania przez całą dobę.

Microsoft jest też na klimatycznym musiku, w 2020 obiecał, że będzie „negatywny emisyjnie” w 2030, a tu emisje wzrosły o 30%. Jak żyć? Poszedł inną drogą, podpisał 20-letni PPA na dostawy z uśpionego bloku elektrowni Three Mile Island w Pensylwanii, znanej z katastrofy w 1979 roku. To oznacza obudzenie uśpionego w 2019 (nieopłacalność) reaktora nuklearnego o mocy 835 megawatów (MW), które w całości byłyby przeznaczone dla centrów danych Microsoftu. Miałoby to kosztować… bagatela … 1,6 miliarda dolarów. Jednak zajmie aż cztery lata, trzeba bowiem poważnych inwestycji, unowocześnienia wielu systemów i wyposażenia.

Jeśli uda się przywrócić do życia Three Miles Island, będzie to drugi reaktor w USA, który ożyje. Rząd dołożył ponad 3 miliardy dolarów energetycznemu kolosowi Holtec, by wznowił produkcję w elektrowni Palisades, nad jeziorem Michigan. Ma to nastąpić już w tym roku. Generalnie, gdyby trochę wcześniej rząd amerykański zdecydował się na dopłacanie do każdej megawatogodziny po 30 dolarów (a dzisiaj tyle dopłaca), to nie byłoby tego problemu.

Jeśli wszystko pójdzie dobrze, fuzja EjAj i atomu wyznaczy świetlistą przyszłość „czystej” energii. Korporacje technologiczne zrealizują swoje emisyjne cele, choć dla globalnych emisji będzie to miało żadne znaczenie. Data centers będą korzystać z atomu - czystego i stabilnego źródła, reszcie pozostanie… reszta.

fot. 123rf.com
ZAMKNIJ X
Strona używa plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. OK, AKCEPTUJĘ