Partner serwisu
Tylko u nas
25 kwietnia 2019

Zdaniem Szczęśniaka: Chlorowy kryzys naftowy na Białorusi

Kategoria: Aktualności

Na Białorusi wybuchł nowy kryzys naftowy. Nie pierwszy to i nie ostatni.

Zdaniem Szczęśniaka: Chlorowy kryzys naftowy na Białorusi

O dość niedawnym pisałem na łamach KierunekCHEMIA.pl, gdy dwa lata temu naftowe starcie Mińska i Kremla zakończyło się zwycięstwem Białorusinów.

19 kwietnia, w końcu Wielkiego Tygodnia, do białoruskiej rafinerii dotarła ropa z podwyższoną zawartością organicznych chlorków. Poinformowano o "kilkudziesięciokrotnym" przekroczeniu norm, a w pojedynczych próbkach - nawet 100-krotnym. Tak poważne „zatrucie” ropy wydarzyło się po raz pierwszy, a co do naruszenia norm jakości zgodzili się i białoruscy (BiełNiefteChim) i rosyjscy (TransNieft) specjaliści, nadzorujący dostawy po obu stronach granicy. Problemy z taką ropą są oczywiste - zwiększona korozja w rurach i instalacjach, zagrożenie zniszczeniem katalizatorów. Ale widocznie rafineryjna kontrola jakości w Mozyrze nie wykryła problemu, ponieważ ropa została skierowana na instalacje i spowodowała uszkodzenia wymienników ciepła. Dopiero później zwiększono ilość stosowanych reagentów. Białoruś ogłosiła, że to "katastrofa", zmniejszyła produkcję i eksport paliw, w Naftanie nawet o 40 procent.

Problem jest i handlowy i techniczny i logistyczny. Rosjanie mieszają różne gatunki ropy naftowej, wydobywanej w różnych złożach, by ją standaryzować w mieszankę zwana popularnie URALS, a handlowo REBCO (Russian Export Blend Crude Oil). Musiało coś źle zadziałać, skoro do systemu dostał się chlor w takich ilościach. Logistyka dostaw rurociągowych decyduje o tym, ze taki problem trwa dobry tydzień. Tam w samej rurze od granicy do Mozyrza jest ponad 700 tys. ton zachlorowanej ropy. Ale już 24 kwietnia do nowopołockiego Naftanu zaczęła płynąć ropa unormowanej jakości, jednak tylko przez rurociąg północny, a nie główną nitką Przyjaźni.

Dlaczego problem techniczny, z jakimi na co dzień borykają się inżynierowie, nagle przerósł w konflikt polityczny, o którym debatują prezydenci, ministrowie, a media trąbią na cały świat? Bo rosyjska ropa to dla Białorusi potężne źródło dochodów. Kraj pozbawiony własnych zasobów energetycznych, wydobywa rocznie dwa miliony ton ropy, ale ma dwa wielkie zakłady rafineryjne – Mozyr (10 mln ton rocznie) i Naftan (11 mln), które przerabiają importowaną ropę rosyjską. Niewielką część produktów sprzedają w kraju, a większość - eksportują. Głównie do Europy, gdzie największym odbiorcą jest Wielka Brytania (2,8 miliarda dolarów) i Holandia (0,87 mld$). Produkty trafiają także do sąsiadów: Ukrainy (2,1 mld$) i Polski, w końcu mamy potężny deficyt w oleju napędowym. Przemysł rafineryjny to 13% białoruskiej gospodarki, a eksport produktów - 17%.

Te zakłady były niedawno modernizowane, przeznaczono na unowocześnienie 1,5 miliarda dolarów, aby spełnić normy paliw obowiązujące w Unii Europejskiej. Zaprzestano importu komponentów wysokooktanowych, rozpoczęto ich własna produkcję, poza tym na ukończeniu są inwestycje w pogłębienie przerobu ropy: hydrokraking, wytwórnia wodoru i hydroodsiarczanie. Ale jakby nie unowocześniać, podstawowe dochody przemysł rafineryjny przynoszą Białorusi zakupy taniej ropy naftowej z Rosji. Gdy wybuchał konflikt, dochodowość rafinerii spadała do zera, z flagowej gałęzi gospodarki stawała się elementem chorym, przynoszącym straty. Wielokrotnie były o to walki, czasami włącznie ze sprowadzaniem ropy czy to z Wenezueli, Azerbejdżanu,a nawet z Iranu. Ale prezydent Łukaszenko traktował pogróżki o "dywersyfikacji" dostaw, tak jak należy - jako straszak. W końcu dochodzono do porozumienia z Rosją i Mińsk zarabia corocznie miliardy dolarów na "sponsorowaniu" ropy przez Moskwę.

Aby uchronić ten dobrostan i wytargować coś więcej, Białorusini podnieśli larum, rozkręcili problem politycznie i medialnie i... pojechali do Moskwy żądać rekompensat. Warto przypomnieć, że ten jakościowy kryzys z ropą wręcz "spadł z nieba" prezydentowi Łukaszence. Kilka dni wcześniej groził on, że zamknie rurociąg Przyjaźń, żeby dokonać remontu. Nie musiał nic zamykać, Rosjanie zaliczyli niezłą wpadkę…

Na Białorusi konflikt rozwiąże się być może niedługo, ale „zatruta” ropa dotarła do Polski. Późną nocą 24 kwietnia nasze Ministerstwo Energii przejęło pałeczkę od Bat’ki i postanowiło zamknąć rurociąg Przyjaźń...

O czym już wkrótce...

fot. 123rf.com
ZAMKNIJ X
Strona używa plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. OK, AKCEPTUJĘ