Partner serwisu
Tylko u nas
09 października 2024

Zdaniem Szczęśniaka: Ceny energii, co mówi raport Draghi’ego

Kategoria: Aktualności

Głośny Raport Draghi’ego opisuje skutki polityki klimatycznej Unii dla przemysłu. Głównym czynnikiem zagrożenia są ceny. Co pisze o systemie cenowym były międzynarodowy bankier i włoski polityk?

Zdaniem Szczęśniaka: Ceny energii, co mówi raport Draghi’ego

W poprzednim artykule przedstawiłem ocenę polityki przemysłowej Unii Europejskiej w raporcie Draghi’ego. Dzisiaj przypatrzmy się, co raport mówi o cenach energii. Temat ten poruszam nie bez powodu – od wielu lat piszę na tych łamach o systemie cenowym i jego skutkach, więc zaskoczony byłem faktem, że tezy włoskiego bankiera są bardzo zbliżone do moich.

Draghi przypomina fundamentalne, najczęściej zapominane uwarunkowanie gospodarki europejskiej: mamy bardzo mało własnych zasobów energetycznych. To prawda, jesteśmy ubogą krewną energetyczną wobec takich Stanów Zjednoczonych Ameryki. Porównując wydobycie gazu ziemnego, kluczowego surowca energetycznego, to USA produkują 1035 miliardów m3 rocznie, gdy  EU - zaledwie 34 mld m3 (30-krotnie mniej od USA). Nawet Chiny wydobywają 234 mld m3, czyli 7-krotnie więcej niż EU.

Raport stwierdza też, że przyczyną gwałtownego wzrostu cen jest przejście EU na gaz LNG, który jest z natury droższy (skroplenie plus transport) a i na globalnym rynku Europa konkuruje z Azją, windując ceny w górę. Udział LNG w zużyciu gazu w EU wzrósł z 20% w 2021 r. do 42% w 2023 r. Wcześniej 91% kontraktów gazowych było długoterminowych, ale w dostawach LNG tylko 60% jest opartych na długoterminowych umowach. A jego ceny nie są kwotowane na stabilnej ropie naftowej, tylko na wahliwych cenach spotowych na płytkich rynkach takich jak Europa, bardzo wrażliwych na globalne turbulencje.

Tak więc nie tylko ze względu na wyższe koszty LNG, ale także metodę formowania ceny, Europa płaci najdrożej. Stała się ostatnim ogniwem w całym łańcuchu globalnych dostaw i narażona jest na spekulacje cenowe na tym rynku.  Każdy, nawet czysto hipotetyczny, kryzys może wywołać falę wysokich cen.

Konstrukcja unijnego rynku energii – tego ukochanego dziecka Komisji Europejskiej, powoduje, że globalna spekulacja na „papierowym gazie” przenosi wahania i zwyżki cen na cały rynek energii, jak to było właśnie w  2022 r. To gracze finansowi kontrolują bowiem ceny gazu czy energii poprzez instrumenty pochodne. I wtedy rzucili się spekulować na niepewnej sytuacji (np. pozycje krótkie, na spadek cen – zwiększyły się o 200%). A my boleśnie odczuliśmy niebotyczne wzrosty cen, co widać dokładnie na poniższym wykresie.

różnice w cenie energii elektrycznej (z prawej) i gazu (z lewej) między EU, USA a Chinami (źródło: Draghi’s report)

Ta gwałtowna zmienność (volatility) nie tylko podnosi koszty, a nawet czyni nieskutecznymi zabezpieczenia na hedgingu (mają przecież zakres cenowy obowiązywania). Ale przede wszystkim zniechęca do długoterminowych inwestycji. W 2023 roku aż 60% europejskich przedsiębiorstw stwierdziło, że ceny energii (wysokie!) są podstawową przeszkodą w inwestycjach, gdy w USA, które przeszły ten kryzys suchą nogą, zaledwie 20%.

Regulatorzy rynków finansowych, zadziwiające, są znacznie bardziej liberalni wobec spekulantów niż ci w USA, gdzie obowiązują znacznie ostrzejsze regulacje, np. możliwość wyznaczania limitów pozycji jednego gracza czy cen maksymalnych w określonym instrumencie finansowym. Gdy w USA wszystkich uczestników obowiązują reguły ustanawiane przez regulatora, w EU nie ma takich. Za to jest pełno wyjątków, które czynią z zasad obowiązujących – ser szwajcarski. Ulubiony przysmak spekulantów. Słabnie też konkurencja na rynku gazu, na europejskich hubach gazowych zaczynają dominować wielcy gracze – pięciu największych ma 60% rynku. Na dodatek wielu traderów nie podlega  kontroli nadzoru, co umożliwia spekulacje podbijające ceny. Mówiąc wprost, Europa płaci „jak za zboże” za to, co wcześniej miała po znacznie niższych cenach.

Draghi uznaje za cel numer jeden obniżenie kosztów energii dla końcowych użytkowników. Jednak nie ma nas, zwykłych Kowalskich na myśli. O tym, co proponuje Draghi, już w najbliższym artykule…

fot. 123rf
Strona używa plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. OK, AKCEPTUJĘ