Zdaniem Szczęśniaka: Japonia wybiera węgiel
Japonia jest bardzo ubogim krajem…oczywiście w surowce energetyczne, gdyż w istocie jest to niezwykle bogaty kraj. Bogactwo osiągnął jednak wbrew standardowym przykładom rozwoju gospodarczego, bazującego na własnych, bogatych zasobach surowców, jak USA (węgiel, ropa, gaz), Wielka Brytania (węgiel), Niemcy (węgiel, głównie brunatny). Japończycy surowce – i to wszystkie – musieli importować (dzisiaj importują 95% swoich potrzeb, gdy Polska tylko 30%), więc wyspecjalizowali się już bardzo wcześnie w oszczędzaniu energii, wyprzedzając w tej dziedzinie inne kraje.
Kiedy więc powstał globalny plan przestawienia energetyki na źródła odnawialne, Japończycy byli liderami tak w technologiach zielonej energetyki (widać to po pierwszej pozycji w ilości patentów) jak i w energii nuklearnej. Jednak energia odnawialna dla takiej przemysłowej potęgi jak Japonia była zbyt niestabilna, a co istotne, Japonia nie jest połączona z innymi rynkami energii, by akumulować gwałtowne zmiany w jej wytwarzaniu Japończycy rozwinęli więc energetykę jądrową, jako najtańsze i najbardziej stabilne źródło.
Ten model się sprawdzał, aż do 11 marca 2011 roku, gdy podwodne trzęsienie ziemi i wywołane nim fale tsunami uderzyły w elektrownię Fukushima I, powodując katastrofę na skalę Czarnobyla, łącznie z radioaktywną emisją. Zamknięto wszystkie elektrownie jądrowe, a sytuacji z radioaktywnym wyciekiem nie opanowano w pełni do dzisiaj.
Energia jądrowa zastąpiona generacją gazową
Kraj musi żyć, produkować, więc energię trzeba z czegoś wytwarzać. Japończycy energię jądrową zastąpili generacją gazowa, wywołując potężną falę zapotrzebowania na gaz skroplony LNG, którego ceny poszybowały w kosmos. Natychmiast odczuła to gospodarka, energetyka jądrowa nie wymaga bowiem znaczącego importu surowców. Prawie wszystkie koszty to technologie, a te Japończycy mają opanowane w najwyższym stopniu. Gdy przeszli na LNG, wzrosły koszty i po raz pierwszy od dziesięcioleci Japonia miała ujemne saldo bilansu handlowego.
Japończycy przeliczyli koszty zastąpienia części energetyki jądrowej innymi źródłami, wyliczając ile będzie kosztowało zastąpienie energii z węgla (23-procentowy udział w bilansie energetycznym) przez źródła odnawialne. Liczby były ogromne, nawet zakładając zmniejszenie się dzisiejszych kosztów energii odnawialnej. Otóż zastąpienie węgla gazem LNG kosztowałoby ich 16 miliardów dolarów rocznie, ale prawdziwy szok byłby, gdyby węgiel zastąpiono energią odnawialną. Kosztowałoby to rocznie 45 miliardów dolarów. Nawet tak bogaty kraj nie może sobie na to pozwolić.
Koszty energii w 2030 roku, Ministerstwo Przemysłu Japonii
Decyzje Japonii
Japonia podjęła więc decyzje, które wstrząsnęły cywilizowanym światem promotorów globalnego ocieplenia. W 2014 roku postanowiono rozpocząć budowę nowych 48 elektrowni węglowych które zastąpią dzisiejsze 90 działających. To aż 17 megawatów mocy (połowa dzisiejszych polskich mocy energetycznych). W podjęciu tej decyzji oprócz ekonomii ważna i jest technologia. Po pierwsze elektrownie węglowe będą pracować w bazie, zapewniając stabilność systemu, naruszaną przez zielone technologie. Z drugiej strony znacząco podwyższono wymogi technologiczne pod względem wydajności i emisji.
Już dzisiaj Japonia ma elektrownie węglowe na najwyższym poziomie, instalacje ultra-super-krytyczne pracują tam od 1993 roku, i stanowią połowę mocy wytwórczych. Poziom emisji CO2 z tych instalacji to 820 gram na kilowatogodzinę. Średnia wydajność energetyczna energetyki węglowej wynosi 45 procent (przy światowej 33%), a emisje tlenków siarki mieszczą się w minimalnych rejonach, zaś tlenki azotu ograniczone są poniżej 10ppm. O niebo lepiej niż wszystkie kraje zachodnie.
Emisje tlenków siarki i azotu z elektrowni japońskich i światowych
Nowe bloki będą korzystać z jeszcze bardziej wydajnych technologii opartych na zgazowaniu węgla (IGCC) i zastosowaniu rozwiniętych ultra-super-krytycznych instalacji (AUSC). Podjęte działania przyczynią się do zmniejszenia emisji CO2 z węgla do poziomu emisji gazu ziemnego.
Mając opanowane tak efektywne technologie, Japonia twardo broni się przed naporem zielonego lobby, żądającego rezygnacji z planów i zastąpienia energii nuklearnej (ciekawe dlaczego, przecież też nie emituje dwutlenku węgla…) przez fermy wiatrowe i panele słoneczne. Japończycy są rozsądni i wiedzą, że energia nie może być droga i zawodna. Ich ekonomiczne kalkulacje powinny być może przemówić do polskich planistów, owładniętych kosztownym szałem dywersyfikacji.