Partner serwisu
Tylko u nas
05 września 2019

Zdaniem Szczęśniaka: Nowy nuklearny sojusz

Kategoria: Zdaniem Szczęśniaka

Ostatnia wizyta amerykańskiego prezydenta była pełna niespodzianek. Sam prezydent Trump w ostatniej chwili odwołał przyjazd. Oficjalny powód: huragan. Jednak moim zdaniem, prawdziwym powodem jest brak nowych kontraktów. A jak wiadomo, amerykański prezydent to król dobijania targu, robienia interesów. Więc wolał spokojnie grać w golfa niż lecieć do Polski. Jego wizyta sprzed dwóch lat była pełna zachęcania do zakupów gazu, podpisywania kontraktów. I podpisaliśmy, ale to jeszcze za mało. Teraz czas na energię jądrową

Zdaniem Szczęśniaka: Nowy nuklearny sojusz

Żeby zorientować się w sytuacji, przyjrzyjmy się staraniom USA o rynek Europy Środkowej w branży nuklearnej. Amerykanie są mocno zainteresowani naszym regionem także w energetyce jądrowej. Jest bowiem z kim walczyć. Rosja jest potęgą nie tylko w ropie i gazie, ale także w energii jądrowej. Nie dość, że szybko zwiększa krajowe moce, to na dodatek Rosatom buduje obecnie co trzeci nowy blok atomowy na świecie. W Europie jego udział jest pozostałością po czasach ZSRR, gdy budowano elektronie jądrowe także w krajach socjalistycznych. Pięć krajów Unii (Bułgaria, Czechy, Finlandia, Węgry i Słowacja) ma 18 reaktorów WWER, które dostarczają łącznie 52% elektryczności tych krajów. Na dodatek cztery elektrownie na Ukrainie.

Jednym z celów amerykańskiej dyplomacji jest doprowadzenie do rezygnacji z zakupów rosyjskiego paliwa nuklearnego przez środkowo-europejskich odbiorców, drugim - budowa nowych bloków nuklearnych. Westinghouse (firma z siedzibą w Pensylwanii, kiedyś własność japońskiej Toshiby, wcześniej brytyjskiego rządu, a dwa lata temu ogłosiła niewypłacalność) został delegowany do ekspansji w tym regionie i wsparty dyplomatycznie i finansowo z amerykańskiego Ex-Im Banku. Rozpoczął produkcję paliwa do rosyjskich reaktorów jądrowych, jednak były z nim poważne kłopoty, pręty zachowywały się nieprzewidywalnie, zarówno w Czechach, jak i na Ukrainie. Czesi zrezygnowali z ich używania, wracając w trybie awaryjnym do rosyjskiego dostawcy. Realnym powodem jest oczywiście polityka, z technicznego bowiem punktu widzenia jest to przedsięwzięcie ryzykowne i budzi spore obawy, na ile inny dostawca może dopasować technologię do wymogów konkurencyjnych reaktorów jądrowych, i to w tak newralgicznym punkcie jak paliwo jądrowe.

Rosjanie mają bowiem ogromną przewagę konkurencyjną, przede wszystkim model finansowania inwestycji. Oferują oni kredyty, potrafią za własne pieniądze wybudować, potem prowadzić elektrownie i sprzedawać prąd, i dopiero wtedy zwracane są kredyty. Ten model cieszy się popularnością (oprócz niskiej ceny rosyjskich elektrowni jądrowych) w krajach nie mogących sobie pozwolić na wydatek rzędu dziesiątek miliardów złotych. Dlatego dzisiaj w naszym regionie realizowane są dwie inwestycje: w Mochowcach na Słowacji oraz rozbudowa węgierskiej elektrowni Paks. Rosatom stara się o inne projekty, jednak spotyka się ze zdecydowanym przeciwdziałaniem. Przyjrzyjmy się trzem przykładom.

W Bułgarii amerykańscy politycy blokowali nie tylko projekty gazowe, ale także w energii jądrowej, która stała się przedmiotem szczególnych zabiegów dyplomacji. Podczas swoich wizyt sekretarze stanu, tak John Kerry jak i wcześniej Hillary Clinton, szczególnie dużo czasu poświęcali energii, przekonując, żeby odciąć się od starych i znaleźć nowe źródła surowców i paliw. Oczywiście amerykańskie, więc Bułgaria, która wcześniej zawarła kontrakt z Rosatomem na rozbudowę elektrowni Bielenie, zerwała go w 2012 r., rozpisując przetarg, który wygrał Westinghouse. W wewnętrznej korespondencji Departamencie Stanu określono to jako „dobrą robotę”, ale Bułgarzy musieli za to Rosji zapłacić prawie 4 miliard złotych kary. Na dodatek Westinghouse nie podjął inwestycji ze względów finansowych – Bułgarzy oczekiwali bowiem, że tak jak w przypadku Rosatomu, dostarczający technologię zaangażuje się w udziały elektrowni i będzie finansował budowę. No i oczywiście cena była zbyt wysoka na ubogi bułgarski budżet.

Rozczarowany niepowodzeniem projektu premier Bojko Borysow na spotkaniu amerykańskiej izby gospodarczej, przyznawał, że kontrakty z Rosjanami zerwano na życzenie USA. Czuł się oszukany: „Jesteśmy przyjaciółmi, zatrzymaliśmy przecież rosyjskie samoloty, zastopowaliśmy trzy rosyjskie projekty energetyczne, jeśli nie jesteśmy waszymi partnerami, to kto nim jest?” Prosił: „mówię do was w ten sposób, ponieważ jesteśmy partnerami i przyjaciółmi, nie tylko w w czasie lunchu, ale także wtedy gdy są problemy. Jeśli możecie – pomóżcie!”. Jednak jego prośby pozostały bez echa.

Drugi przykład to Czechy. W 2012 r. w Pradze Hillary Clinton intensywnie zabiegała o interesy Westinghouse, przekonując premiera Petra Nečasa do wartości bezpieczeństwa energetycznego i że tak ważna sprawa jak energia nie może zależeć od Putina. W czasie konferencji prasowej 3 grudnia mówiła: „Nie wstydzimy się naciskać w sprawie Westinghouse przy rozbudowie Temelina, bo wierzymy, że przestawia on najlepszą ofertę pod względem technologii bezpieczeństwa. Więc jasno wyrażamy swoje nadzieje, że ofercie Westinghouse poświęci się najwyższą uwagę”. Danny Roderick, szef Westinghouse, był pełen podziwu: „Byłem dumny że walczy razem ze mną”. W oczach amerykańskich dyplomatów układ był obopólnie korzystny: w USA powstałoby 9 tysięcy miejsc pracy, a Czechy zmniejszyłyby swoją zależność od Rosji.

Jednak Czesi widzieli te korzyści trochę inaczej, premier Nečas trochę później w Moskwie deklarował, że „Rosja jest strategicznym partnerem Czech nie tylko politycznie, ale także w gospodarce i sprawach bezpieczeństwa”. Wkrótce afera korupcyjna zmiotła go ze stanowiska, nie pozwalając dokończyć tego największego w historii Czech przetargu, wartego 10 miliardów euro. I choć oferta rosyjska była bardzo atrakcyjna (2/3 prac miały wykonać czeskie przedsiębiorstwa), przetarg zakończono bez rozstrzygnięcia. I tak czeka już od ponad 10 lat.

Były czeski premier Jiri Paroubek opowiadał, jak intensywnie „w latach 90-tych amerykańscy dyplomaci naciskali na współpracę z Westinghouse, który miał podnieść standardy do zachodnich wymogów. Jednak stało się coś przeciwnego – paliwo jądrowe, dostarczone przez nich było tak fatalnej jakości, że spowodowało przerwy w pracy Temelina, a jeszcze na dodatek – było droższe”. Nie miał też złudzeń, jakimi drogami to się odbędzie: „Myślę, że Westinghouse chce zdobyć kontrakty na co najmniej połowę rynku przez polityczną presję”.

Przypadek Ukrainy jest jeszcze ciekawszy, o czym za tydzień...

fot. 123rf.com/ zdjęcie ilustracyjne
Janek
2019-09-10
Afera korupcyjna w Czechach wybuchła dlatego, że czeski rząd nie chciał kupować amerykańskiej technologii.
CAPTCHA Image


Zaloguj się do profilu / utwórz profil
ZAMKNIJ X
Strona używa plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. OK, AKCEPTUJĘ