Partner serwisu
19 stycznia 2023

Zdaniem Szczęśniaka: Europa się amerykanizuje

Kategoria: Aktualności

Bilans handlowy Unii Europejskiej wygląda w tym roku dramatycznie. Przypomnę, czym dla gospodarki jest bilans handlowy, bowiem to pojęcie wyszło z powszechnego obiegu. To różnica między importem a eksportem, z grubsza biorąc - można go porównać do zysku (lub straty) w przedsiębiorstwie.

Zdaniem Szczęśniaka: Europa się amerykanizuje

Przez dziesięciolecia Europa miała dodatni bilans handlowy - eksport był większy niż import, co oczywiście budowało bogactwo naszego kontynentu, dowodziło też globalnej konkurencyjności gospodarki. Coś jak z firmą, która przez lata ma zyski.

Dzisiaj straty w handlu międzynarodowym biją rekordy. Jeśli jeszcze rok temu dodatni bilans wynosił 86 mld € (I-X), to w tym roku mamy horrendalny deficyt: import przewyższył eksport o 395 miliardów euro. Ten minus pokazuje wymiar europejskiego kryzysu, głównie energetycznego. Nie wyraził on się w odłączeniach prądu, brakach gazu, jak to wieściły media. Za to europejska gospodarka słono, bardzo słono zapłaciła za pułapkę, w którą dała się wepchnąć.

I nie jest to tylko problem energii. Oczywiście, w bilansie handlowym dominuje, import surowców energetycznych kosztuje EU 3-krotnie więcej (I-VIII 2021 wynosił 153, a obecnie 423 miliardów €). Ale jest dużo gorszy objaw: otóż eksport europejskiej produkcji przemysłowej zmalał o połowę (226 mld € w '21, a obecnie 116 mld €). Przemysł chemiczny prawie nie odczuł zmiany, ale za to samochodowy zaliczył 30-procentowy spadek eksportu.

 

Amerykańskie wzory

Coś złego stało się z konkurencyjnością europejskiego przemysłu. Można powiedzieć, że europejska gospodarka błyskawicznie się zamerykanizowała. Przez lata deficyt handlowy USA był równie kosmiczny jak dzisiaj europejski, ale w 2021 roku padł rekord - ujemny bilans wymiany towarowej USA ze światem przekroczył bilion (czyli tysiąc miliardów, albo milion milionów) dolarów. Na taką kwotę świat dostarczył więcej towarów Ameryce niż od niej zyskał. To tak, jakby Stany wessały prawie dwie polskie gospodarki (PKB 580 miliardów $) i zapłaciły za to emisją dolara.

USA ujemny bilans handlowy mają od 1976 roku. Prawie pół wieku. Można powiedzieć: można tak, da się. Jasne, ale oczywiście trzeba czymś sfinansować ten ekstra przypływ towarów - można się zadłużać albo wysprzedawać swój majątek. Ameryka jest światowym mocarstwem, może więc bezpiecznie to robić do czasu, gdy zadłużenie pokrywa się emisją globalnego pieniądza, a cały świat inwestuje nolens volens swoje zarobione pieniądze w Ameryce. Czy to w zadłużeniu państwowym, czy to na rynkach finansowych czy w realnej gospodarce. Jednak po pół wieku stosowania ten model gospodarczy "leci na oparach", wyczerpując powoli zasoby świata. A tu proszę, mamy nowego kandydata do życia na kredyt. Tylko że Unia nie ma ani tak atrakcyjnej waluty, ani takiej siły polityczno-militarnej, by móc sobie tak pasożytować na rachunek reszty świata.

Rosja i Chiny

Co ciekawe, Europa najgorsze wyniki handlowe ma z dwoma państwami, które uznaje za wrogów. Po pierwsze Rosja, co oczywiste. Surowce energetyczne są dramatycznie drogie, szczególnie gaz. I pomimo ograniczenia importu z Rosji, unijny deficyt handlowy z nią i tak jest 3 razy wyższy niż rok temu (153 mld € wobec 53 mld w '21). Ale z Rosją już za chwilę zaniknie wszelka wymiana gospodarcza, więc ujemny bilans energetyczny przeniesie się na inne kraje. Zresztą już się przenosi: deficyt z Norwegią 78 mld €, a był 8,3 (ponad 9-krotnie), z krajami OPEC - 59 mld €, a rok wcześniej - 0,7 mld, z państwami Afryki - 38 mld, a rok temu bilans był dodatni (+3,5 mld €).

Jednak jest i większy fenomen. Europa w ub. r. z Chinami miała deficyt handlowy dwukrotnie większy niż z Rosją. To 337 miliardów euro wobec 189 mld rok wcześniej. I to jest główna przyczyna dramatycznego pogorszenia pozycji Europy - z największego (i na dodatek dochodowego) światowego eksportera (Chiny i USA daleko w tyle: EU 8,65 bn$, Chiny 3,55 bn, USA 2,54 bn), staje się chorym człowiekiem światowego handlu, którego wiele branż przestanie być konkurencyjnymi.

To nie jest dobry trend dla Europy. Trzeba się bronić. Jak? Klimatycznie. O tym za tydzień...

fot. 123rf
ZAMKNIJ X
Strona używa plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. OK, AKCEPTUJĘ