Petrochemia stabilizuje Orlen
Orlen ma kłopoty. Ponad 5 miliardów strat w drugim kwartale to potężny cios dla największej polskiej firmy. Powód jest wiadomy – Możejki. To przykład jakie skutki przynosi realizacja imperialnych snów o zawładnięciu rynkami wschodnimi.
Jednak jest element, który nie skupia zbyt dużej uwagi na sobie, a jest dzisiaj – na chwiejnym rynku ropy – ratunkiem dla Orlenu. To jego część petrochemiczna, która radzi sobie znacznie lepiej niż segment paliwowy. Porównajmy:
- petrochemia ma znacznie mniejsze wolumeny sprzedaży niż paliwa; średnio w ostatnich latach petrochemii kwartalnie sprzedaje się 1,3 miliona ton produktów, gdy paliw – ponad 5,5 miliona – to znaczy 4 razy mniej niż paliw
- marże chemiczne są znacznie mniej wahliwe - paliwowe wahają się między 80 a 150 złotymi na tonę (3,8 a 7 dolarami na baryłkę), gdy petrochemiczne stabilnie rosną z 2,9 tysiąca do 3,1 tysiąca złotych za tonę (694 – 750 Euro na tonę)
- zyski operacyjne petrochemii są WYŻSZE niż rafinerii za ostatnie ponad 4 lata o ponad pół miliarda złotych!
Jak widać na wykresie powyżej już ponad rok to petrochemia ratuje rafinerię, choć przed nowymi takimi wpadkami jak Możejki z pewnością nie uratuje.
źródło: sprawozdanie Orlenu, w wyniku nie uwzględniane są odpisy aktualizujące (takie jak właśnie Możejki)
Zobacz również: Inwestycja stulecia przynosi straty