Zdaniem Szczęśniaka: Polska jasnym punktem na energetycznej mapie Europy
W poprzednim tekście o energetycznej anoreksji Unii pisałem, że proces zagładzania Europy trwa od lat. Gdy już go napisałem na stronie Agencji Środowiska EU znalazłem poniższą grafikę.
I ona mnie zafascynowała (niejeden Czytelnik może przy tych słowach postukać się po głowie, ale cóż... tak naprawdę było :) Co przedstawia owa grafika?
Przedstawia proces odchudzania energetycznego gospodarek europejskich. Pokazuje, o ile mniej energii po 16 latach realizacji programów klimatycznych zużywają one w 2021 r. I proszę zauważyć - regres jest ogromny. Tak w energii pierwotnej, jak i finalnej. Największy w Grecji, która w tych latach przeszła potężny, katastrofalny wręcz kryzys gospodarczy. Ale też i wiele innych gospodarek, których mieszkańcy zaczynają od lat odczuwać pogorszenie się standardów życia.
I trzeba sobie jasno i klarownie powiedzieć (w kontrze do naszego powszechnego maruderstwa), że na tym tle Polska wypada całkiem nieźle. Naprawdę. W ostatnich latach. gdy Unia zaczęła realnie zaciskać pasa, Polska idzie w zupełnie innym kierunku. To widać na przedstawionej powyżej grafice Komisji Europejskiej.
W naszym, polskim przypadku, nic nie jest proste. Jak to u nas. W końcówce PRL-u, od 1988 roku, rozpoczął się potężny kryzys, gdy produkcja przemysłowa i zużycie energii dramatycznie spadało. Jedynym elementem wzrostu było masowe przesiadanie się Polaków z komunikacji zbiorowej do prywatnych samochodów. I dzisiaj jesteśmy europejskim liderem w ilości samochodów na mieszkańca. Tak, jesteśmy bardziej "usamochodowieni" niż dużo bogatsze od nas społeczeństwa.
Ten okres spadku kończy się w 2002 roku, gdy zużycie energii osiąga najniższy poziom - 88,8 mln toe (ton odpowiednika ropy naftowej). Przypomnijmy, w 1990 r. zużycie brutto wynosiło 103,3, czyli w ciągu tych lat zużycie spadło o 14%. To był okres niezwykłego regresu polskiej gospodarki, poziomu życia Polaków i jednocześnie przeorganizowania się naszej gospodarki do nowych warunków.
I po tym okresie załamania, zaczęło się odbicie w górę. zużycie energii rosło znacznie szybciej i w 2021 r. (ostatnie dostępne dane) wyniosło 109,6 mln toe. Czyli lepiej niż w 1990 roku. Porównując zużycie energii finalnej - jest jeszcze lepiej - w 2021 - 74,2 mln toe gdy w 1990 - zaledwie 57,3 mln toe. To pokazuje, o ile efektywniej wykorzystujemy dzisiejsze źródła energii.
Stąd to zadziwiająco odmienne od całej Europy miejsce Polski w rankingu energetycznym. Które Unia pomija milczeniem, nie uznając tego oczywiście za sukces, bo sukcesem dzisiaj dla Brukseli jest głodzenie energetyczne gospodarki i społeczeństwa.
No dobrze, ale czym to wytłumaczyć? Dość prosto. Wzrostem gospodarczym, a przede wszystkim - imponującym rozwojem przemysłu.
Rozwój gospodarczy Polski jest niezwykłym fenomenem na tle europejskim, a nawet światowym. Po przedostatnim wielkim kryzysie w 2008 r. (ostatnim był Covid w 2020), wzrost gospodarczy Europy wyhamował. Jeśli popatrzeć na wartość PKB czołowych gospodarek europejskich -- nie jest dobrze. Francja - spadek o 5 procent (2008 - 2022, PKB liczony w bieżących dolarach), Włochy jeszcze gorzej - spadek o 17%. Hiszpania podobnie - minus 14%. Na tym tle Niemcy całkiem całkiem... wzrost o 8,5%. Ale Niemcy nie uciągną całej Europy, której gospodarka przez ten czas urosła o marne 2 procent. Na tym tle Polska radzi sobie świetnie, nastąpił wzrost PKB aż o 29% (w 2008 r. - 534 miliardów dolarów, w 2022 r. - 688). To oczywiście jest daleko w tyle za dynamicznie rozwijającymi się Stanami (+72%), nie mówiąc już o rakietowym wzroście w wykonaniu Chin (+291%).
Żeby być jeszcze bardziej konkretnym. Przyjrzyjmy się produkcji przemysłowej. Wiele przemysłowych potęg europejskich osiągnęło szczyt swoje produkcji przemysłowej właśnie tuż przed kryzysem finansowym 2008 roku. I od tego czasu spadają, niektórzy bardzo ostro. Przywołane już wyżej Włochy zmniejszyły produkcję przemysłową o 20 procent (liczoną w wielkościach fizycznej produkcji). Francja - o 13%, Niemcy o 8%. Nawet Japonia podlega recesji przemysłowej (o 9%). Na tym tle Polska wygląda świetnie - wzrost o 96% w ciągu ostatnich 16 lat - to robi wrażenie. Może ciut blednie na tle takich potęg jak Chiny, które zwiększyły produkcję przemysłową w tym okresie o 250%. Ale już z Indiami możemy się śmiało ścigać, te wzrosły o 82%, czyli jesteśmy lepsi. I co wielu ucieszy, jesteśmy dużo lepsi niż Rosja, która przez te lata zwiększyła produkcję przemysłową zaledwie o 37%.
Można tu dodać i łyżkę dziegciu, że ostatni rok to wyhamowanie, tak zużycia energii, jak i produkcji przemysłowej, także w Polsce. Europa przeżywa ciężkie chwile, gdy takie potęgi jak Chiny czy Indie, a także Rosja - rozwijają się szybko. Ale... zobaczymy!