Partner serwisu
Tylko u nas
04 listopada 2015

Nowe rządy – co dla przemysłu?

Kategoria: Zdaniem Szczęśniaka

Już po wyborach. Zwycięzca jest oczywisty -  mamy rządy Prawa i Sprawiedliwości, pierwsze nie-koalicyjne, jednopartyjne rządy w 26-letniej historii Rzeczpospolitej. Czego może się spodziewać polski przemysł, szczególnie ten związany ściśle z energią?

Nowe rządy – co dla przemysłu?

1. Zawierucha medialna. To oczywiste – główne media są zdecydowanie wrogie nowej opcji rządzącej. Warto sobie przypomnieć, co było 10 lat temu, można spodziewać się czegoś podobnego, może nawet gorszego. Kto ma słabsze nerwy radzę wyrzucić telewizor.

2. Zmiany instytucjonalne. PiS zapowiada duże zmiany w instytucjach państwowych zarządzających gospodarką. Kompetencje Ministerstwa Skarbu mają być w części przeniesione do Gospodarki, utworzone ma być Ministerstwo Energetyki. Ta propozycja zawiera wielką niewiadomą – czy energia będzie połączona ze środowiskiem, tak jak jest w Niemczech, Wielkiej Brytanii i innych krajach. To będzie decydowało o strategii dla energochłonnych sektorów gospodarki. Jednak każda restrukturyzacja kompetencji, zanim da efekty, przynosi okres chaosu, więc na zintegrowane zarządzanie spółkami i koordynację z polityką gospodarczą, trzeba będzie trochę poczekać.

3. Rewolucja kadrowa. Oczywista i nieuchronna, wręcz element ustrojowy – zmiana władzy politycznej prowadzi do głębokich cięć w urzędach państwowych, agencjach (formalnie niezależnych) i przede wszystkim w przedsiębiorstwach kontrolowanych przez państwo. Polskie elity polityczne nie są jeszcze (mimo ćwierćwiecza nowego ustroju) zintegrowane i brakuje również  wykształconych kadr służby cywilnej – niezależnej od wichrów politycznych. Także zarządy spółek są wybierane według potrzeb politycznych, więc czas na nowe rozdanie. Teraz my.

4. Zmiany polityki gospodarczej. Najważniejsze ale w ostatniej kolejności. Ponieważ punkt pierwszy już się rozpoczął, punkty 2 i 3 niedługo zostaną odpalone, a zmiany w gospodarce realizuje się najtrudniej, najdłużej i są  uzależnione od powodzenia pierwszych trzech kroków.  Już dzisiaj zresztą słychać, że trzeba „przedyskutować, skonsultować, opracować strategię”.  Słowa te dowodzą, że opozycja przespała 8 lat, ale pokazują także, że nie ma prostej recepty na reformy w branży energetycznej i przemyśle energochłonnym w  dzisiejszych uwarunkowaniach globalnych („wojna z węglem”) oraz unijnych. Znalezienie drogi zwiększenia własnego potencjału gospodarczego nie jest łatwe. Pójście  drogą węgierską, do której politycy PiS często się odwoływali, może być tylko częściowe.

W polityce energetycznej najważniejsze mogą być następujące sprawy:

A. Węgiel kamienny -  to najpilniejsze wyzwanie. Kryzys się zaostrza, w kasie nie ma pieniędzy, a Bruksela pilnuje, żeby nie pomagać państwowym przedsiębiorstwom. Możliwości władzy w tej dziedzinie są tak niewielkie, że trudno mieć nadzieję na odrodzenie polskiego górnictwa, jednak zahamowanie upadku i uporządkowanie spraw zarządzania nie przekracza możliwości rządu.

B. Gaz ziemny – sprawa tak głęboko uwarunkowana politycznie, że szanse na zmianę dotychczasowego kursu są niewielkie. Raczej spodziewać się należy, że dotychczasowe priorytety – odwracanie się od Rosji i liberalizacja rynku będą się pogłębiać i zaostrzać. Można się spodziewać nowych, dodatkowych kontraktów na import LNG z Ameryki, do czego konieczne będzie „uspołecznienie kosztów” na wzór litewski, czyli na przykład przeniesienie ich do opłaty sieciowej.

C. Inwestycje – zapowiadany jest wielki wysiłek odbudowy polskiego przemysłu, inwestycji w reindustrializację kraju. Mają zostać zmobilizowane duże środki z wielu źródeł na konkretne programy w strategicznych sektorach, gdzie rola państwa ma się zwiększyć. Jednak ich przeznaczenie ma się skoncentrować nie na ośrodkach produkcyjnych (oprócz energetycznych), lecz na infrastrukturze. Polityki przemysłowej trudno się doszukać w programie partii rządzącej.

D. Surowce – głównie gaz z łupków, który jest sprawą przebrzmiałą, jednak możemy być świadkami powrotu idei NOKE, czyli udziału państwa w nowych złożach, tworzenia „funduszy przyszłych pokoleń”, prób przywrócenia inwestycji w poszukiwania niekonwencjonalnych zasobów. Nie wydaje się to kierunkiem dającym szanse na sukces, ale cóż, gazu nie ma, ale fundacje mogą istnieć, zawsze to trochę dobrze płatnych miejsc pracy.

Zapowiadają się ciekawe czasy, z dużymi przeciążeniami na wyboistej drodze. Proponuję zapiąć pasy.

ZAMKNIJ X
Strona używa plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. OK, AKCEPTUJĘ