Zdaniem Szczęśniaka: Amoniakowe turbulencje
Ukraina ma bardzo nieszczęśliwą politykę tranzytową. Na skutek odcinania się od Rosji jej podstawowy atut – położenie między Rosją a Europą staje się przyczyną strat, a nie źródłem dochodów. Przesył ropy spadł dramatycznie do zera na rurociągu Odessa-Brody, traci przesył gazu, teraz spada bardzo specyficzny tranzyt – amoniaku.
Amoniak to produkt masowy, dlatego w dzisiejszym zglobalizowanym handlu konieczny jest dostęp do morza, by go przewieźć w dowolne miejsce. Jednak czasami jest z tym problem, szczególnie tam, gdzie przestrzenie szerokie, odległości ogromne, a surowce dostępne są wcale nie nad morzem. Wtedy trzeba połączyć instalacje produkcyjne z portem. Niewiele jest takich miejsc, produkcja amoniaku jest bowiem związana przede wszystkim z wytwarzaniem nawozów, więc jedynie 12% światowej produkcji jest eksportowane.
Jednak transport na duże odległości jest czasami konieczny, a jego największy w skali światowej i najciekawszy przykład to rurociąg do przesyłu amoniaku z rosyjskich zakładów w Togliatti (mieście i zakładzie „ТолльяттіАзот” zawdzięczającymi swą nazwę włoskiemu rewolucjoniście). Znajdują się one w centralnej Rosji, a amoniak przesyłany jest do Odessy nad Morzem Czarnym na Ukrainie. Odcinek rosyjski liczy 1396 kilometrów, ukraiński 804 km plus 214 km dodatkowej odnogi z Gorłowki, z koncernu „Стирол” (Styren). Daje to łącznie 2414 km rurociągu (dla porównania polski odcinek rurociągu jamalskiego to 685 km). Rurociąg kończy się w porcie „Jużnyj” (Południowy) koło Odessy, gdzie Odeski Zakład Przyportowy (ОПЗ) dysponuje dużymi mocami przeładunkowymi: 4 miliony ton amoniaku, tyleż mocznika i milion ton metanolu. Rurociąg ma znamionową moc 2,5 miliona ton amoniaku rocznie, jednak można nim maksymalnie przesyłać nawet do 3,5 mln.
Rury mają ścianki specjalnej grubości – 8 milimetrów przy średnicy 14 cali (Amerykanie kładą 8-calowe). W miejscach szczególnie zagrożonych stosowane są nadzwyczajne środki – grubość ścianek jest zwiększona do 13 milimetrów, dodawany jest drugi płaszcz osłonowy, a między płaszczami znajduje się azot. W szczególnie ruchliwych miejscach (np. przejścia pod szlakami komunikacyjnymi) dodaje się jeszcze płaszcz stalowy. Rdzewieniu zapobiega ochrona katodowa, a dodanie do transportowanego amoniaku 0,4 procenta wody zapobiega utlenianiu się wnętrza rurociągu. Wszystko to pod ciśnieniem dochodzącym do 35 atmosfer.
Rurociąg powstał prawie 40 lat temu – pierwsza, ukraińska nitka zaczęła pracować w 1979 r., a całość dwa lata później. Rosjanie nie potrafili robić wysokiej jakości rur, więc sprowadzono je z Francji, a w budowie uczestniczyli też Amerykanie, choć zimna wojna trwała w najlepsze. Największą przeszkodą po drodze była wielka rzeka Dniepr, przy której Wisła wydaje się dość skromną rzeką. Żeby przeprowadzić rurociąg, trzeba było skonstruować wiszącą konstrukcję o długości 720 metrów.
Jednak cały potencjał logistyczny na nic się nie przyda, gdy polityka dzieli narody. Gdy bowiem w 1991 r. Ukraina ogłosiła niezależność, jeden spójny system został podzielony między państwa, których wrogość z upływem czasu jedynie rośnie. Ukraina przejęła bardzo dobrą pozycję i silniejsze miejsce w łańcuchu dystrybucji i wartości, z którego łatwiej dyktować warunki. Dzisiaj stosunki rosyjsko-ukraińskie przeżywają ostre turbulencje, przykładem których jest spór tranzytowy między ukraińskim operatorem UkrChimTransAmiak (Укрхимтрансаммиак) a dostawcą – zakładami w Togliatti (ТольяттиАзот).
Jak zawsze chodzi o pieniądze, dlatego zmniejszono przepustowości dla rosyjskich przedsiębiorstw się, a taryfy za przesył wzrastały wielokrotnie. Do końca 2006 r. wynosiły 2 dolary za tonę na 100 km, później rosły aż do października 2015 r. gdy osiągnęły poziom 4,8 dolara. Te stawki przekroczyły poziom wytrzymałości zakładów w Togliatti, więc zaskarżyły decyzję, wygrywając po wielu miesiącach w sądach, taryfy wróciły więc do poziomu 3,8 dolara. Rosły także opłaty za gotowość – z dolara do 2,4 dolarów za tonę na 100 km.
Gdy po wyroku sądu przyszło do rozliczeń UkrChimTransAmiak (UChTA) nie uznał nieważności taryfy i zażądał 4,8 dolarów za cały 2016 rok. TogliattiAzot odmówił, więc 23 grudnia 2016 r. rurociąg przestał pracować. Od nowego roku spór się zaostrzył, UChTA zażądał od TogliattiAzot wyższych opłat za różne usługi. Tłumaczyły to faktem, że z pobieranych 30,6 dolarów za przesył jednej tony, aż 19,3 dolarów odprowadza do państwowej kasy. Rosjanie się nie zgodzili, wystąpili do arbitrażu o wykonanie wyroku sądu, który przyznawał rację Togliatti. W styczniu wciąż nie mogli dojść do porozumienia, a że chodziło o 11,5 miliona dolarów, więc spory dotarły do najwyższych władz, które na skutek bezczynności rurociągu traciły co miesiąc miliony dolarów. W końcu zainterweniował sam premier Ukrainy, kierownictwo operatora pożegnało się z pracą i rurociąg 3 lutego zaczął pracować.
Tę dobrą wiadomość zepsuły niedawne informacje z rebelianckich republik wschodniej Ukrainy. Koncern „Стирол”, który ma zakład produkcyjny w Gorłowce, został przejętej przez separatystów, z Doniecka. Ukraińcy nie wytrzymali nerwowo 3-letnich już walk i zablokowali transport między Ukrainą a zbuntowanym regionem. W odpowiedzi władze republik znacjonalizowały wielkie przedsiębiorstwa – kopalnie, zakłady chemiczne – które – o dziwo, do tej pory wytwarzały i wysyłały na Ukrainę swoje produkty, a do Kijowa odprowadzały podatki. To jeszcze jeden gwóźdź do trumny amoniakowego rurociągu do Odessy.
Ale gwóźdź największy jeszcze nie został wbity, choć prace trwają…
O tym w tekście "Amoniakowa dywersyfikacja"…
zdjęcie: euroammonia.com
P.S. 2 Dobra (może dla niektórych zła) wiadomość – zakłady amoniaku w Czerkasku i Równem oraz w Siewierodnicku na Ukrainie na skutek wyłączenia dopływu gazu – zaprzestały produkcji.