Zdaniem Szczęśniaka: Dekarbonizacja Ukrainy
Na amerykańskim nabrzeżu węglowym w Baltimore 21 sierpnia ambasador Ukrainy, zastępca amerykańskiego sekretarza ds. handlu, przedstawiciel departamentu energii i szefowie firmy Xcoal – amerykańskiego eksportera węgla żegnali odpływający statek. Przywitanie 13 września w Odessie było równie uroczyste – amerykańska ambasador, ukraiński minister infrastruktury na tle flag narodowych i przy dźwiękach hymnu narodowego (przypomnę – podobny do Mazurka Dąbrowskiego: „Nie umarła jeszcze Ukraina”) przyjmowali? Pierwszą dostawę amerykańskiego węgla na Ukrainę. Następnego dnia prezydent Poroszenko i premier Grojsman otrzymali małe próbki amerykańskiego węgla przepasanego czerwonymi wstążeczkami. Wyglądali na bardzo szczęśliwych. Otwierała się bowiem nowa epoka.
Interes został ubity na najwyższym poziomie państwowym - prezydent Poroszenko w czerwcu w czasie spotkania z Donaldem Trumpem obiecał kupić amerykański węgiel. Kilka dni później prezydent Trump, ogłaszając amerykańską "dominację energetyczną", mówił: "Ukraina mówi nam, że potrzebuje milionów ton węgla. I jest wiele innych miejsc, które potrzebują. A my chcemy sprzedać im i każdemu innemu na całym globie". Jak widać, w ważnych sprawach amerykańska polityka działa ręka w rękę z biznesem. Żadnych „wolnych rynków” i oddzielania „państwa od biznesu”.
W polskiej prasie pojawiły się nawet tytuły o „węglu przyjaźni”, który z USA płynie na Ukrainę. Dzisiaj dziennikarze są młodzi, nie wiem, czy wiedzą, jakie skojarzenia niosą ze sobą takie sformułowania. Tak jak kiedyś z polskimi pociągami węgla do ZSRR, po prostu dla ukraińskiej gospodarki nie jest todobry interes. Uroczystości w odeskim porcie przypieczętował bowiem pogrzeb ukraińskiego górnictwa węgla kamiennego.
Ukraińska branża jeszcze w 2013 roku była potęgą, wydobywano 83,5 miliony ton węgla z czego około ośmiu mln ton eksportowano do 50 krajów świata. Jednak dzisiaj pogrąża się w upadku. Spowodował go przede wszystkim podział Ukrainy i utrata przez to 50 kopalń na Donbasie, opanowanym przez rebeliantów. Kopalnie te podobnie jak zakłady chemiczne przeszły pod zarząd nowych republik. Na Ukrainie pozostały 33 państwowe przedsiębiorstwa sektora węglowego, którym niestety nowa rzeczywistość nie służy - tylko w tym roku aż siedem ma zostać zamkniętych? Pociąga to za sobą degradację ekonomiczną i społeczną okolicznych regionów, czego w Polsce doświadczył Wałbrzych. Lepiej radzą sobie prywatne przedsiębiorstwa, gdzie dominuje grupa DTEK Rinata Achmetowa, jednak pomimo tego wydobycie węgla na Ukrainie dramatycznie się zmniejsza. W 2013 roku wydobyto 83,5 miliona ton, w następnym roku po oderwaniu się Donbasu – wydobycie spadło do 65 mln (22% mniej) a w 2016 r. - do 40,8 mln..
Obecnie jest jeszcze gorzej i to na własne życzenie, wymiana handlowa z Ługańskiem i Donieckiem (Donbasem) funkcjonowała pomimo konfliktu aż do marca, gdy radykalne ugrupowania wprowadziły całkowitą blokadę połączeń kolejowych i zerwały więzi handlowe. W efekcie zamykano elektrownie i ciepłownie węglowe, a sytuację ratowała jedynie energetyka jądrowa. Nie można się było niczego innego spodziewać - połowa ukraińskich ciepłowni (także w stolicy i kluczowych regionach kraju) pracuje na antracycie, którego zasoby są tylko na wschodzie. Wtedy już nic nie pozostało, tylko import z Ameryki, która ma największe światowe zasoby węgla, także antracytu.
Jednak rzeczywistość rządzi się twardymi regułami ekonomicznymi. Pomimo politycznych starań, największym dostawcą węgla na Ukrainę jest… Rosja, jakże by inaczej. Bliskość rynku i konkurencyjne ceny… to atuty nie do pobicia. W pierwszej połowie roku z Rosji importowano węgiel za 631 milionów dolarów, z USA - 340 mln, a z Kanady - 110 mln dolarów.
Na dodatek import szybko rośnie – tylko w pierwszym półroczu za granicą kupiono węgiel wartości 1,25 miliarda dolarów, prawie dwa razy więcej niż rok wcześniej. I to nie tylko antracytu (zawartość węgla powyżej 92%), który wydobywa się w zbuntowanych republikach wschodnich, ale także węgla kamiennego (powyżej 75%), co bezpośrednio uderza w krajowe wydobycie. Sprzyjają temu korupcyjne układy władzy politycznej z biznesem. A pieniądze wypływają z kraju, niszcząc ukraińskie miejsca pracy.
Tak jak i w Polsce strategia energetyczna Ukrainy dostosowuje się do europejskich wymagań – dekarbonizacji i budowy „zielonej” energetyki, a nie do potencjału surowcowego kraju. Zamyka się własne kopalnie, a zwiększa import węgla. Tak wygląda dekarbonizacja Ukrainy.