Zdaniem Szczęśniaka: Rok 2020, na szczęście odchodzący
Ten rok to była katastrofa. Bywały wcześniej lata ciężkie, nieprzyjemne, ale ten to jakby ktoś wyrwał nam chodnik spod nóg. Przyszedł z Chin wirus (choć teraz wiemy, że niekoniecznie stamtąd) i przewrócił nam świat do góry nogami.
Dobrze, że już się kończy, rzućmy więc nań okiem. Co było ważnego, a udało mi się opisać na gościnnych łamach KierunekChemia.pl. Niektóre sprawy można przypomnieć sobie dokładniej, po są przecież hiperlinki, jeden z największych wynalazków w historii, dzięki którym ogrom wiedzy leży na odległość kliknięcia myszką.
2. Wielki naftowy kryzys i globalna zmowa "OPEC + +"
Rynek ropy od początku roku był rozedrgany, ale koniec lutego przyniósł prawdziwy zawał. Zaraz po nim nastąpił najgorętszy okres w historii ropy w tym wieku. Gdyż to właśnie ropa i paliwa były główną ofiarą uderzenia wirusa, rozmaite lockdowny spowodowały, że można się było zapytać: czy komuś jeszcze potrzebne są paliwa? Dokładnie w tym samym czasie wśród dawnych wspólników w globalnej naftowej zmowie, wybuchła wojna handlowa. Po niej nastąpił rzeczywiście wielki naftowy tydzień, w którym, jak mówi stare powiedzonko, najpierw Niemcy wygonili partyzantów z lasu, potem partyzanci wygonili Niemców, a na koniec przyszedł leśniczy i wszystkich wyrzucił z lasu. Jeszcze tylko spekulanci potężnie zatrzęśli rynkiem, tak sprawnie, że ceny spadły poniżej zera... i było po sprawie, ropa pogrążyła się w kryzysie do końca roku.
2. Zalany globalny rynek gazu ziemnego
Już poprzedni rok byliśmy zalani gazem po sam korek. Nic dziwnego, gaz ziemny był na amerykańskim dopalaczu, więc nastąpiła tam kolejna gorączka złota, wejście na globalny rynek i... skończyło się jak zwykle: potężnym kryzysem. Ale jak to w kryzysie bywa: silni stają się jeszcze silniejsi, bo mają wszystko dobrze poustawiane.
3. W polskim gazie zamykamy pewien etap historii
Polski rynek gazu w ubiegłym roku jeszcze bardziej się jeszcze zmonopolizował. Ale to drobiazg, co ważniejsze - zamknęliśmy pewien rozdział w jego historii. Zakończył się historyczny kontrakt tranzytowy z Gazpromem i... gaz natychmiast przestał płynąć. Na szczęście jedynie "na dni parę". Potem przesył wrócił do normy, jednak ostrzeżenie zostało wysłane: rura może w przyszłości pozostać pusta.
Niedługo później PGNiG wygrało z Gazpromem w arbitrażu i trzeba z uznaniem powiedzieć, że wiele zrobiono, by jeszcze mocniej wbić w ziemię leżącego na deskach. Jednak warto pamiętać, że nad polskim sektorem gazowym wisi także unijna kosa. Gaz przestał być sojusznikiem energii odnawialnej, paliwem pomostowym, a stał się (jak wcześniej węgiel) - wrogiem. Źle to wróży.
4. Koniec polskiego węgla i energetyki
Rok ubiegły był rokiem przełomowym dla węgla - oficjalnie ogłoszono zamknięcie polskiego górnictwa. Parafrazując powiedzenie szejka Yamani... Epoka węgla zakończyła się w Polsce wcale nie z tego powodu, że zabrakło węgla. Zaraz za węglem poszła i energetyka. Pierwszą oznaką końca było sromotny odwrót spod Ostrołęki, w popłochu i z dużymi stratami. A prawdziwie koniec polskiej energetyki (takiej, jaką ją znamy) ogłoszono w strategiach polskich gigantów. Wszystkie nasze koncerny energetyczne z brzydkiej i "brudnej" (bo węglowej) anty-klimatycznej larwy, budzącej krytykę całego cywilizowanego świata, przemieniają się w piękne, atrakcyjne klimatycznie... zielone motyle. Pytanie tylko, czy te stwory potrafią latać...
Wszystkim Czytelniczkom i Czytelnikom życzę wielu noworocznych marzeń i postanowień. I ich spełnienia. A sam jedynie pozwolę sobie życzyć Wam i samemu sobie...
Lepszego niż ten, Nowego Roku 2021!
Komentarze