Partner serwisu
03 sierpnia 2021

Klimatyczny sojusz mocarstw

Kategoria: Zdaniem Szczęśniaka

Jak mówi rzymskie powiedzenie, Roma locuta, causa finita (Rzym przemówił, sprawa zamknięta). Walka o Nord Stream 2 zakończona. W Polsce mamy widoczny syndrom szoku po kolejnej „zdradzie sojuszników”, odnowiły się blizny po rzuceniu Polski na łup sąsiadów tak w 1939 r., jak i w Jałcie. Ale nie psychologią narodów mamy się na tych łamach zajmować. Czas koi rany, lepiej zająć się tym, co najważniejsze, co określi naszą przyszłość, a o czym mówi się niewiele albo wcale.

Klimatyczny sojusz mocarstw

Początek strategicznej współpracy klimatycznej i energetycznej

15 lipca 2021 r. ogłoszono Deklarację Waszyngtońską, podniośle brzmiący dokument, na którym podpisy złożyły dwie ważne osoby: Joe Biden, prezydent światowego hegemona, i kończąca swą długą karierę polityczną kanclerz Angela Merkel, reprezentująca europejskiego potentata gospodarczego.

W nim ogłoszono początek strategicznej współpracy klimatycznej i energetycznej. Dwa mocarstwa skoordynowały swoją politykę w Europie Środkowej, by wspólnie przeprowadzić na Ukrainie i w całym regionie (w Polsce) - transformację energetyczną. A później na całym świecie, gdyż jak powiedziała pani kanclerz, „konkurujemy z innymi na planecie i chcielibyśmy razem odnieść sukces”.

USA i Niemcy będą współpracować nad przyspieszeniem wprowadzenia czystej energii w gospodarkach rozwijających się. To ważne dla zapobieżenia kryzysowi klimatycznemu i wykorzystaniu energii jako środka szantażu. Zmobilizujemy inwestycje w Centralnej i Środkowej Europie, w tym także będziemy wspierać transformację energetyczną, efektywność energetyczną i niezależność energetyczną Ukrainy”.

 

Wspólna globalna ekspansja energetyczna

Cóż oznaczają te sztywne, oficjalne sformułowania? Nic innego niż zawiązanie sojuszu pomiędzy Ameryką i Europą (reprezentowaną przez Niemcy) o wspólnej globalnej ekspansji energetycznej. Pod sztandarami walki z klimatem, wspartym flagą demokracji (choć to właśnie bogate demokracje zachodnie temu klimatowi najbardziej szkodzą – wystarczy porównać ilość emisji na mieszkańca) obie potęgi będą wspólnie wprowadzać w życie strategię klimatyczną. Na czym ona polega?

 

Na czym polega strategia klimatyczna?

Po pierwsze na „akcji klimatycznej”. Oznacza to „przekonywanie” innych państw do przyjęcia zobowiązań do walki z klimatem, a potem odpowiednich regulacji. Akcja prowadzona jest w sposób planowy i wprowadzana w życie najróżniejszymi narzędziami. Zaczynając od wielu organizacji o globalnym zasięgu, w których Niemcy i USA zobowiązały się do wspólnego działania w ONZ, G7 czy G20. O Porozumieniu Paryskim już nie wspominając.

Te promowane wspólnie polityki wymuszają stosowanie całego szeregu najbardziej zaawansowanych, a więc i kosztownych technologii. Oba mocarstwa (światowe i europejskie) są liderami takich technologii, od zielonej energii, jej integracji w sieć, magazynowania, źródeł wodorowych, aż po całą gamę technologii efektywności energetycznej, ograniczających zużycie energii, choć nieproporcjonalnie podnoszących koszty kapitałowe. I tutaj paleta instytucji służących temu celowi jest imponująca. By oprócz wyżej wymienionych wspomnieć o Mission Innovation, Clean Energy Ministerial, International Energy Agency, czy dedykowanej już wprost szerzeniu energii odnawialnej, organizacji IRENA, gdzie Niemcy byli inicjatorem, a ich głos w niej liczy się bardzo, choć siedzibę ta instytucja ma w Abu Dabi.

No i w końcu (choć to najważniejsze) trzeba dla tych polityk i technologii znajdować rynki zbytu, co  określa się jako „pomoc w walce z globalnym ociepleniem”. I tego właśnie dotyczy zacytowany fragment o „przyspieszaniu” wprowadzania technologii ograniczających emisje. Do kogo one należą, wspominać nawet nie trzeba. Ale trzeba narzędzi współpracy… i oczywiście pieniędzy.

Utworzono więc komitet wykonawczy - Climate and Energy Partnership, który zajmie się „współpracą w technologiach energetycznych, potrzebnych dla osiągnięcia świata bez emisji”. Pracować w nim będą najwyżsi dostojnicy energetyczni obu państw, ale także specjaliści od polityki zagranicznej. Ze strony amerykańskiej współprzewodniczyć mu będzie John Kerry, specjalny przedstawiciel USA do spraw walki ze zmianami klimatu. Jego praca polega na odwiedzaniu wszystkich możliwych państw i „zachęcaniu” ich do rezygnacji z węgla i paliw kopalnych.

 

Zielona ekspansja

Teraz niemieckie siły  promocji zielonej energii połączą się ze światowym potentatem, który kiedyś zainicjował ten trend, ale jako mocarstwo znane z dość chimerycznych zachowań, porzucił wykreowany przez siebie fenomen. Niemcy są bardziej stabilni w uczuciach, więc sojusz może być  skuteczny w dłuższej perspektywie. Zwłaszcza, że zostanie zasilony dużymi środkami na zabudowanie przede wszystkim Ukrainy, ale także środkowej Europy, nowymi farmami wiatrowymi, polami paneli i wspaniałymi, energooszczędnymi produktami przemysłu (niemieckiego przede wszystkim).

Dla tego celu powołano „Zielony Fundusz dla Ukrainy”, o imponującym kapitale jednego miliarda dolarów na rozruch. Na to zrzuci się niemiecki przemysł, co jest dość oczywiste, bo odniesie z tego największe korzyści. Nie zrzuci się amerykański przemysł, a jedynie administracja USA zapewni „pomoc techniczną” w zbieraniu funduszy od innych zainteresowaniem zdobyciem Ukrainy do swego portfolio zielonych aktywów.

Przewidziano też szczegółowy plan działań niemieckich na Ukrainie, łącznie z powołaniem specjalnego pełnomocnika, który od 1 września będzie aktywnie działał u naszego wschodniego sąsiada.

Tak więc zamiast korzyści z zatrzymania budowy Nord Stream 2, Ukrainie i krajom Środkowej Europy zaoferowano zieloną ekspansję, czyli zagospodarowanie jej terytorium dla pozyskiwania odnawialnej energii. Dla naszych krajów to klasyczny przykład podwójnie przegranej gry (lose / lose). Nie będzie ani taniego gazu z Rosji,a przy tym dochodów z tranzytu, ani własnej energetyki na węgiel czy atom. Trzeba zaś będzie drogo płacić za zieloną energię.

Jest jeszcze jeden ciekawy aspekt tego globalnego układu mocarstw. O tym TUTAJ.

źródło: Andrzej Szczęśniak
fot. 123rf.com/zdj. ilustracyjne
JG
2021-08-05
a dlaczego od razu lose/lose, owszem będzie strata na tranzycie, ale dlaczego też strata taniego gazu rosyjskiego ? Skoro Niemcy mogą go importować to czemu nie Polska.
fly
2021-10-20
A dlatego, że będzie kupowany od Niemców! Możliwe, że po cenach SPOT- a jak wyglądają 10/21 widać.
A mogliśmy być hubem. Proste !
CAPTCHA Image


Zaloguj się do profilu / utwórz profil
ZAMKNIJ X
Strona używa plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. OK, AKCEPTUJĘ