Gazowa depesza z Polski
Polska jest głęboko w tyle pod względem udziału gazu w potrzebach energetycznych. Duże rynki Europy i sąsiedzi znacznie nas wyprzedzają.

U nas gaz ma 13% w bilansie energetycznym, na Węgrzech - 43%, Słowacji - 33%, w Czechach - 20%. Wielka Brytania, Włochy, Niemcy, a nawet Francja znajdują znacznie więcej niż Polska, miejsca dla gazu w bilansie swoich potrzeb, co widać na poziomej osi wykresu.
Ta matryca ma także drugą oś - pionową - która pokazuje, ile metrów sześciennych zużywa mieszkaniec kraju. I tutaj jesteśmy już naprawdę na głębokim zapleczu innych krajów. I to nie tylko takich jak Wielka Brytania, posiadająca potężne własne zasoby, ale także krajów znacznie mniej (procentowo do potrzeb) produkujących gazu u siebie, niż Polska. Jak wiadomo, my w Polsce wydobywamy 1/3 naszych potrzeb, więc jesteśmy jednym z najbezpieczniejszych pod tym względem krajów w Europie.
Tak więc jesteśmy gazowo zacofani, gdyż gaz ziemny ma rozmaite przewagi, i dąży się do jego rozwoju. Ale jak to w krajach zacofanych, zawsze jest dylemat, który dobrze obrazuje anegdotka o dwóch sprzedawcach butów, którzy wylądowali w Afryce. Jeden zawiadomił centralę: "tu nikt nie nosi butów, wracam". Drugi napisał: "tu nikt nie nosi butów - wspaniały rynek!"
Aby odpowiedzieć, po której stronie się znajdujemy, należy patrzeć historycznie na rozwój gazu w Polsce. I tutaj dobra wiadomość: gaz ma znacznie lepsze wyniki niż inne źródła. Wzrost (średnio prawie 3% rocznie) konsumpcji gazu znacznie przewyższa całkowite zużycie energii, które rosło 1% rocznie w ostatnim dziesięcioleciu.
Czyli gaz zdobywa rynek. Czyli z Polski wysyłamy tę drugą depeszę. I bardzo dobrze.